Jak już kiedyś pisałem wiedzę o tym, co się dzieje w naszym mieście, często czerpię z „naszych” gazet. Od momentu, kiedy „nasze” gazety przestały być naszymi, staram się wyłowić coś, co nas uspokoi albo przynajmniej rozbawi. Mam swoje konto na YouTube. Umieściłem tam we wtorek filmik. Tych z Państwa, którzy potrzebują pocieszyć się po przegranych, choć właściwie wygranych wyborach, zapraszam tam. Możecie sobie Państwo poczytać, jak na mój filmik zareagowali miłośnicy PiS-u.
Reklama
Tyle tytułem wstępu. Czytam jedną z krakowskich gazet. Gazeta Krakowska studzi nasz entuzjazm. Poseł Michał Moskal, szef biura Gabinetu Politycznego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego powiedział w TVP Info, że „toczą się różne rozmowy, by PiS miał szansę stworzyć rząd”. „Głęboko wierzę, że znajdą się posłowie, którzy będą chcieli kontynuować naszą dobrą politykę dla Polski” dodał.
W związku z wyborami przypomniał mi się dowcip z czasów PRL. Do pracy przychodzi mężczyzna, cały wymiętolony. Koszula wymięta, marynarka wymięta, spodnie wymięte… no wszystko wymięte. I pyta go szef: „Panie Kowalski, dlaczego pan przyszedł do pracy taki wymięty?”. Na co pracownik odpowiada: „Panie kierowniku włączam radio – wybory, włączam telewizor – wybory, to już żelazka nie włączałem”.
Przypomniałem ten żart dlatego, że pochodzi z czasów PRL, których to czasów młodzi, którym w głównej mierze zawdzięczamy wynik wyborczy, nie znają. Wtedy, jak podawano, frekwencja była na poziomie 99%, a wyniki były następnego dnia. A dziś? Wygląda na to, że im wyższa frekwencja wyborcza, tym dłuższy okres oczekiwania na wyniki. W erze komputerów?
Reklama
Tak jest ze wszystkim. W latach trzydziestych ubiegłego wieku był taki pociąg o nazwie „Lux torpeda”. Podróż z Krakowa do Zakopanego trwała dwie godziny i 18 minut. Dziś po prawie stu latach taka podróż trwa dwie godziny i 58 minut. Ale bywało dużo gorzej.
W związku z tym można sobie chyba wyobrazić, że partia, która co prawda wygrała wybory, będzie tworzyć rząd mimo braku zdolności koalicyjnej. Jak zapewnia powyżej minister, nic jeszcze nie wiadomo.
Żeby nie było wątpliwości. Należę do tych, którzy z wyniku wyborów są zadowoleni. Wiem też, że nic jeszcze nie jest przesądzone. A kiedy za bardzo cieszę się z tych wyników, zaglądam na swój kanał na YouTube i czytam komentarze.
Reklama
Ciekawe, że kiedy dwukrotnie przegrywaliśmy wybory, ja nic nie komentowałem…
Chyba tak już my mamy.