W Teatrze im. Słowackiego nie ma cenzury, mediacja prezydenta Majchrowskiego nie jest potrzebna, a ewentualne zwolnienie dyrektora Głuchowskiego nie ma nic wspólnego z "Dziadami" - takie opinie prezentował w Radiu Kraków marszalek województwa malopolskiego Witold Kozłowski.
Reklama
Marszałek Kozłowski próbował przekonywać, że wszczęta przez zarząd województwa procedura odwołania dyrektora Teatru im. Słowackiego Krzysztofa Głuchowskiego nie ma nic wspólnego z cenzurą.
— Ze stuprocentową pewnością informuję, że spektakl „Dziady" był wyreżyserowany. Żaden urzędnik nie chodził na próby, niczego nie ograniczał. Potem była premiera. Te spektakle są teraz co jakiś czas realizowane w teatrze. Używanie słów, że zarząd województwa próbuje cenzurować działania artystyczne teatru, to fałszywe określenie. Artyści mają swobodę tworzenia. Nie jest prawdą, że my to ograniczamy — mówił na antenie Radia.
Zdaniem Kozłowskiego odwołanie Głuchowskiego nie jest przesądzone.
— Zgodnie z ustawą, podjęliśmy pierwszy krok proceduralny. Chcemy poznać opinie instytucji uprawnionych do zabrania głosu. Zobaczymy, co będzie dalej i jakie będą orzeczenia komisji ds. dyscypliny finansów publicznych. Dopiero wtedy będziemy analizować i zastanawiać się, jaką decyzję w przyszłości podejmiemy — deklarował.
Reklama
Mediację zaproponowaną przez prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego uważa za bezprzedmiotową
— Nie rozumiem, czego te mediacje miałyby dotyczyć. Teraz to kwestia między pracodawcą i pracownikiem. W tej roli występuje pan dyrektor — mówił, dodając, że choć ceni sobie współpracę z Majchrowskim, w tej sytuacji nie widzi pola do negocjacji.
Zarząd województwa małopolskiego rozpoczął procedurę odwołania Krzysztofa Głuchowskiego ze stanowiska dyrektora Teatru im. Słowackiego w miniony czwartek. Pretekstem mają być wyniki audytu i narażenie "dobrego imienia Teatru. Jednak prawdziwy powód to swego rodzaju kara za inscenizację "Dziadów", która nie spodobała się prawicowym politykom i działaczom oraz zapowiedź koncertu Marii Peszek.
Prawicowi politycy nie wyobrażają sobie, by piosenki Peszek mogły być wykonywane na scenie teatru.To właśnie jej koncert miałby dobre imię Teatru naruszyć.