W MIEŚCIE

To pokazuje skalę tragedii. „35 czy 40 tysięcy zakażeń: to już bez znaczenia"

opublikowano: 30 MARCA 2021, 10:41autor: TR WZ
To pokazuje skalę tragedii. „35 czy 40 tysięcy zakażeń: to już bez znaczenia"

Liczba wykrytych zakażeń wirusem SARS-CoV-2 minionej doby osiągnęła w Polsce 20 870 nowych zakażeń koronawirusem (tydzień temu było 16.741). Zmarło 461 osób. W Małopolsce 1655 nowych zakażeń i 48 zgonów z powodu COVID. W Krakowie 504 zakażenia i 14 zgonów. Zdaniem analityka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie dr Marcina Kędzierskiego „z perspektywy zwyczajnego Kowalskiego nie ma już znaczenia, czy zdiagnozowanych zakażeń będzie 35, 40 czy 45 tysięcy (...) Gorzej, że oficjalne dane dotyczące miejsc w szpitalach, mogą rozmijać się z rzeczywistością"

REKLAMA

Z każdym dniem notujemy rekordową liczbę osób hospitalizowanych pacjentów i pod respiratorami. Według danych resortu zdrowia w całej  Polsce zajętych jest 31.071 łóżek covidowych (129 więcej niż dzień wcześniej) i 3054 respiratory (69 więcej niż dzień wcześniej)

Wciąż rośnie liczba zajetych respiratorów i miejsc w szpitalach. W Małopolsce mamy zajętych 327 respiratorów (najwięcej od początku pandemii), 10 więcej niż dzień wcześniej,  Z 3654 łóżek covidowych w naszym regionie zajętych jest 2641, czyli 91 więcej niż dzień wcześniej.

Reklama  

Od początku pandemii zdiagnozowano w całym kraju  2.288.826 zakażeń, zmarły 52.392 osoby. W Małopolsce zmarły 3883 osoby.

Z perspektywy zwyczajnego Kowalskiego nie ma już znaczenia, czy tych zdiagnozowanych zakażeń będzie 35, 40 czy 45 tysięcy - ocenia w rozmowie z Life in Kraków dr Marcin Kędzierski z Centrum Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

„Można podejrzewać, że już zbliżamy się do szczytu tej wiosennej fali. Natomiast to, co jest kluczową informacją dziś, to fakt, że szpitale dochodzą już do granic swojej wydolności, a liczba osób wymagających hospitalizacji będzie jeszcze rosła przez najbliższe trzy tygodnie i to pokazuje skalę tragedii, w jakiej się znaleźliśmy."

Reklama

„Nawet jeśli ta liczba zachorowań zacznie hamować, nawet jeśli za tydzień zacznie powoli spadać, to 200 tysięcy osób zdiagnozowanych tygodniowo, z tego 6-7 tysięcy tygodniowo będzie wymagało hospitalizacji, a my już dziś nie mamy miejsc." - podkreśla Kędzierski.

Reklama

Co prawda oficjalne dane mówią, że zajętych jest ok 75 - 80% miejsc, ale, jak zwraca uwagę ekspert, "wiemy, choćby z tej jesiennej fali, że między oficjalnymi danymi a rzeczywistością istniał spory rozdźwięk. Nawet jeśli uda nam się utworzyć 40 tysięcy dodatkowych miejsc w szpitalach, jak zapowiada minister Niedzielski, to nie zapominajmy, że łózka same nie leczą. Brakuje personelu.  Pacjent może leżeć na łóżku, ale nie ma kto do niego podejść."

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności