30 tysięcy złotych kary musi zapłacić restauracja pod Krakowem, która mimo rządowego zakazu zdecydowała się obsługiwać klientów w lokalu - informuje Radio RMF FM. To pierwsza taka kara dla restauracji w Małopolsce. Ci jednak, którzy bunt restauratorów rozpoczęli pracują nadal i jak do tej pory żadnego mandatu nie otrzymali.
Reklama
Dominika Łatak-Glonek z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie w rozmowie z Radiem RMF FM poinformowała, że skontrolowano sześć lokali gastronomicznych, które otworzyły się mimo zakazu, i w przypadku jednego z tych obiektów nałożono karę administracyjną w wysokości 30 tysięcy złotych. W przypadku pozostałych postępowanie jest jeszcze w toku.
Bunt restauratorów rozpoczęła Restauracja Tesone na Ruczaju, która działa nieprzerwanie od lata. Nie ukrywają się w szarej strefie, działają jawnie, reklamują się w portalach społecznościowych. Promują też inne kluby i restauracje, które łamią rządowe restrykcje. W ostatni weekend Tesone przeżywało prawdziwe oblężenie, długa kolejka chętnych czekała na stolik na mrozie przed restauracją. (Szczegóły znajdziecie TUTAJ)
ZOBACZ TAKŻE: To oni zaczęli bunt. „Ludzie na mrozie czekają godzinę, by dostać stolik”
Reklama
Tydzień temu również właściciele restauracji "Wesołe gary" z Nowej Huty otworzyli restaurację i choć od razu pojawiła się tam policja i sanepid, działają nadal. Podobnie jak Tesone znaleźli sposób na obejście ich zdaniem nielegalnego zakazu prowadzenia działalności (Szczegóły TUTAJ)
ZOBACZ TAKŻE: Poszliśmy do otwartej mimo zakazu restauracji. Właścicielka wyprosiła policję
Reklama
Decyzja krakowskich restauratorów o otwarciu restauracji to krzyk rozpaczy i protest przeciwko nieudolnej walce rządu PiS z pandemią i jej skutkami. W przeciwieństwie do innych krajów UE nasza branża gastronomiczna praktycznie została pozostawiona sama sobie.