Właściciele restauracji "Wesołe gary" z Nowej Huty znaleźli sposób, jak obejść zakazy i otworzyli restaurację. Zapowiadanych kontroli policji i sanepidu się nie boją. Kontrolerzy pojawili się jeszcze przed pierwszym klientem. Decyzja krakowskich restauratorów o otwarciu restauracji to krzyk rozpaczy i protest przeciwko nieudolnej walce rządu PiS z pandemią i jej skutkami. W przeciwieństwie do Czech nasza branża gastronomiczna praktycznie została pozostawiona sama sobie.
Reklama
Restauracja "Wesołe gary" została otwarta w samo południe. Właściciele postarali się, by rygor sanitarny był zachowany: płyn do dezynfekcji, odstęp między stolikami, zakaz przemieszczania się po lokalu, zamknięty kącik z kulkami dla dzieci. Znaleźli też sposób na formalne objeście zakazu.
"Zapraszamy do testowania potraw. Z każdym chętnym podpisujemy umowę o dzieło o wartości 1 zł. W zamian testująca osoba otrzymuje posiłek pracowniczy z rabatem" - tłumaczy Life in Kraków właścicielka lokalu Karolina Bartosik. Każdy "pracownik" mierzy temperaturę, i wypełnia ankietę dotycząca COVID-19. "Po południu mamy już zarezerwowane wszystkie 18 stolików do testowania" - mówi nam właścicielka.
Zanim zjawili się chętni do testowania, pojawili się pracownicy sanepidu w asyście policji. Właścicielka wyprosiła jednak funkcjonariuszy, ci opuścili lokal i czekali na zewnątrz. Sanepid przystąpił do kontroli.
"Nie przyjmiemy żadnych mandatów ani kar. Od wszystkiego się odwołamy" - zapowiada w rozmowie z Life in Kraków Karolina Bartosik.
Reklama
Zapowiadając samowolne zerwanie lockdownu, właściciele restauracji napisali, że pomoc państwa to kpina - Przez cały ten okres trwania pandemii dostaliśmy od rządzących zaledwie 5000 zł wsparcia. Uważamy, że to żart z nas i naszej ekipy, a nie wsparcie dla przedsiębiorców, które tak dumnie jest ogłaszane w mediach. Dłużej nie wytrzymamy" - podkreślają.
Mimo zmasowanej propagandy fakty są bezlitosne dla polskiego rządu. W Czechach poszkodowane w wyniku lockdownu firmy otrzymają 100 proc. czynszu za trzy miesiące, 100 proc. wynagrodzeń i opłat, specjalne rekompensaty za pokoje w obiektach noclegowych oraz premie gastronomiczne dla wszystkich właścicieli restauracji w stosunku do liczby zatrudnionych.
ZOBACZ TAKŻE: Bistro "Zakopane" mimo pandemii plajty się nie boi. Tak pomaga się restauratorom w... Wiedniu
Reklama
Bankructwa obawia się obecnie 36 proc. przedsiębiorstw. Bunt narasta w całym kraju, bo firmy stoją już pod ścianą, dlatego podobnych sytuacji jest coraz więcej. Coraz więcej przedsiębiorców przyłącza się również do akcji „Góralskie veto"i zapowiada otwarcie stacji narciarskich, pensjonatów i restauracji.
Przedsiębiorcy boleśnie odczuwają teraz, jak bardzo ważna jest praworządność. Część wprowadzanych obostrzeń jest formalnie nielegalna, ale rząd i aparat państwa się tym nie przejmują.