W MIEŚCIE

To oni zaczęli bunt. „Ludzie na mrozie czekają godzinę, by dostać stolik”

opublikowano: 18 STYCZNIA 2021, 17:04autor: Rafał Nowak-Bończa
To oni zaczęli bunt. „Ludzie na mrozie czekają godzinę, by dostać stolik”

Restauracja Tesone na Ruczaju działa nieprzerwanie od lata. Nie ukrywają się  w szarej strefie, działają jawnie, reklamują się w portalach społecznościowych. Promują też inne kluby i restauracje, które łamią rządowe restrykcje. W ostatni weekend Tesone przeżywało prawdziwe oblężenie, długa kolejka chętnych czekała na stolik na mrozie przed restauracją.

Reklama

Paweł Mołoń, pełnomocnik właściciela Tesone: Po pierwszym lockdownie usiedliśmy i policzyliśmy, ile nas to kosztowało. Wyszło 230 tysięcy złotych. Nie dostaliśmy żadnej pomocy, nikogo nie zwolniliśmy, ale powiedzieliśmy sobie, że drugi raz nie zamkniemy restauracji.

Tesone się nie zamknęło, działa w reżimie sanitarnym, jest płyn do dezynfekcji i kelnerzy w maseczkach, ale mimo lockdownu restauracja przyjmuje klientów w lokalu. To w tej restauracji zaczęto „zatrudniać” testerów smaku i wydawać im „posiłki pracownicze”. Restauracja nie zapłaciła jak dotąd żadnego mandatu, nie ma też żadnego wniosku o ukaranie do sądu, mimo, że Tesone nie kryje się ze swoja działalnością. Na profilu Facebookowym restauracji można zobaczyć kilka filmow, pokazujacych sale pełne gości. Poniżej jeden z nich.

Reklama

Paweł Mołoń, pełnomocnik właściciela Tesone: Na początku władza próbowała nas przestraszyć. Mieliśmy tu wizytę oddziału prewencji w pełnym rynsztunku. Gwałtownie weszli i obstawili stoliki, przy których siedzieli ludzie. Wytłumaczyłem dowódcy, że łamie prawo. Zrozumiał.

Tesone zachęca teraz innych restauratorów i właścicieli pubów do otwierania swoich lokali. Radzi też, jak to zrobić, by uniknąć mandatów. Paweł Mołoń twierdzi, że teraz 80 procent czasu zajmuje mu nie praca dla siebie, a odbieranie telefonów od innych przedsiębiorców i tłumaczenie, jak udaje mu się w pandemii normalnie funkcjonować.

Paweł Mołoń, pełnomocnik właściciela Tesone: Jeśli nie będziemy mieli odwagi, by się sprzeciwić rządowi, czeka nas gigantyczny kryzys, seria bankructw, samobójstwa i bieda. Już teraz działają szemrane firmy, wykupujące biznesy za 20% wartości. Znajomi politycy mówili mi, że rząd nieoficjalnie rozważa zakończenie obostrzeń dopiero w czerwcu. Do tego czasu po polskich firmach nie będzie już czego zbierać…

Reklama

Właściciele Tesone o przyszłość się nie boją. Deklarują też, że teraz nie liczą już na żadną pomoc rządu.

Paweł Mołoń, pełnomocnik właściciela Tesone: Jeżeliby rząd pokrył nam koszty zamknięcia z pierwszego lockdownu, pokrył koszty pracowników i lokalu, to można by się zastanowić nad zamknięciem restauracji. Na pewno jednak ta pomoc nie mogłaby być na takich warunkach jak do tej pory.

Jak przekonuje Mołoń, dotychczasowa pomoc zawsze była obwarowana warunkami, które całkowicie uzależniają przedsiębiorców od rządu.

Paweł Mołoń, pełnomocnik właściciela Tesone: Dzisiaj 70-80 proc restauracji już byłaby otwarta, gdyby nie to, że podpisały „cyrograf PFR-u”, w którym jest informacja, że jeśli złamią przepisy, to oddadzą wszystko z pierwszej tarczy z odsetkami. Pracujemy z prawnikami, by zabezpieczyć przedsiębiorców przed tym batem. Za tydzień powinno być jasne, czy to się da zrobić.
Sondaż: Czy rząd powinien poluzować obostrzenia? (id: 249)

Zobacz także: Bistro "Zakopane" mimo pandemii plajty się nie boi. Tak pomaga się restauratorom w... Wiedniu

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności