Przeczytałem właśnie w Dzienniku Polskim, że oskarża się Marszałka Sejmu o to, że studiował na słynnej uczelni. Colegium Humanum. Nie jest to łatwe obecnie w naszej rzeczywistości. Trudno bowiem znaleźć kogoś w odpowiednim wieku, kto nie ma wyższego wykształcenia. Uczelni powstało mnóstwo. Magistrów mamy mnóstwo, ba doktorów mamy mnóstwo, żeby nie powiedzieć, że mnóstwo mamy profesorów. Na ulicy każdego miasta można krzyknąć „panie magistrze” i zawsze się ktoś odwróci.
Reklama:
Tu przypomniała mi się anegdota, jak to pewien magister nie mogąc znaleźć pracy, zatrudnił się jako robotnik fizyczny. Jak się można domyślić, szło mu w pracy dobrze. W związku z tym przyszedł do niego szef i mówi: „ słuchaj może ty idź do zawodówki – wieczorowo możesz". Tak go namawiał, że w końcu rzeczony się złamał.
Są zajęcia. Na tablicy przykład z matematyki. Oczywiście nietrudny, ale człowiek zmuszony do nauki na boku „ policzył sobie" przy pomocy całek. Co to całka nie muszę przecież nikomu tłumaczyć. Ale jakoś mu nie wychodzi.
W pewnym momencie podpowiada mu inny uczący się „Ej, wybrałeś złe granice całkowania".
Jaki stąd wynika morał? Jesteśmy narodem wykształconym, tylko czasem tego żałujemy. Przypomniał mi się fragment skeczu kabaretu Tey. Kolega czyta gazetę: „pracownicy poszukiwani: palacz, stolarz, hydraulik… a drugi pyta go: „ szukają tam jakichś inżynierów? Nie" odpowiada czytający. „No widzisz".
No więc drodzy miłośnicy Collegium Humanum zgłaszam się. Nie mam wyższego wykształcenia! Oczywiście studiowałem. Najpierw na Politechnice wydział Mechaniczny, potem na Uniwersytecie Kulturoznawstwo, ale żadnych studiów nie skończyłem. Więc się nadaję. Można mi wmówić Collegium Humanum - komputer mi pokazuje, że źle napisałem drugi człon tej nazwy, ale nie wiem jak ma być dobrze – czyli nadaję się.
Można mi wmówić Collegium… Jak się pisze Collegium wiem. Choć miałem do czynienia z Collegium, które pisało się Kolegium i było do spraw wykroczeń. W związku z tym, że do nas przebojem wszedł język angielski nie trudno było przerobić Kolegium na Colegium. A Collegium z dwoma L wygląda lepiej.
Przypomniała mi się jeszcze anegdota, jak kelner w jednej z restauracji zaproponował mi Komber z sarny. Tak się przyzwyczaił do z angielska brzmiących nazw. Ja wiem, że w moim przypadku oskarżenie o studia (za pieniądze) na jakiejś wyższej uczelni - niech się nazywa Kolegium Humanum – jest może, jak w tej anegdocie „konia kują a żaba nogę podstawia". Ale gdyby potrzebowali kogoś, kto ma tylko maturę – zgłaszam się.
Reklama