Uwaga: Oczywiście to, co poniżej nie dotyczy „Life in Kraków”.
Kilka lat temu miałem przykry wypadek. Otóż w czasie próby przed koncertem jeden z moich muzyków został porażony prądem. Następnego dnia w wielu gazetach ukazała się o tym wypadku informacja.
I tak: w jednej gazecie napisano, że było to w czasie próby do koncertu Andrzeja Piasecznego, w innej, że muzyk to były członek „grupy Pod Budą” (co akurat prawda), ta wzmianka okraszona była zdjęciem zupełnie innego muzyka. W jeszcze innej, że ratował go policjant, co było absolutną nieprawdą.
Wtedy – dopiero wtedy, zrozumiałem, że nie można wierzyć w to, co wypisują w gazetach. Przypomniała mi się ta sytuacja, kiedy przeczytałem o wypadku znanego aktora. Ulica mówi, że uciekł z miejsca wypadku – tak przeczytali; że drogę mu zagrodził inny kierowca – to też przeczytali i tak dalej i tak dalej...
W amerykańskich filmach dziejących się w sądzie często adwokat stara się podważyć zaznania świadka, udowadniając mu, że kłamie. Wychodząc z założenia, że jeśli skłamał w jednej kwestii, to mógł skłamać i w drugiej – tej, o którą toczy się postępowanie. Swoją drogą odnoszę wrażenie, że Polacy bardziej znają prawo amerykańskie, niż polskie. Z filmów.
Reklama
Tu mi się przypomina anegdota o tym, jak na terenie Związku Radzieckiego wylądował amerykański szpieg. Świetnie do swej roli przygotowany. Spotyka starszą osobę. A ta od razu: „ty szpion”. Szpion, kochane dzieci, to po rosyjsku szpieg.
Wtedy oskarżony pyta: „Masz wódkę?” „Mam” - odpowiada staruszka. „Dawaj!” Nalewa sobie szklankę i wypija. Na co staruszka „ty pijesz jak nasz, ale ty szpion”. Chodź, mówi agent do staruszki i wykonuje wraz z nią taniec miłosny. „Taniec miłosny” drogie dzieci to prokreacja. Na co staruszka „ty robisz to jak nasz, ale ty szpion”. „Dlaczego?” pyta szpieg. „Bo u nas niet czarnych”.
Wracam do gazet. Kiedy lata temu nagrywaliśmy z Januszem Rewińskim program w TVN „Ale plama”, bywało tak, że Janusz przynosił jedną gazetę a ja inną. Czasem w obu ukazywało się to samo zdjęcie, tylko w jednej było napisane „Sukces Polski!”, a w drugiej „Porażka naszego kraju!”. I to już był temat do żartów. Teraz jest tak, że gazety podają różne wiadomości. Zależy, czy gazeta z Orlenu, czy nie.
Reklama
I czy jeśli gazeta podaje kłamliwe informacje w jednej sprawie, to można jej wierzyć i innej?
Uwaga: Oczywiście to, co napisałem powyżej, nie dotyczy „Life in Kraków”.