Jarosław Gowin, w wywiadzie z Arletą Zalewską (TVN24), zapowiada powrót do pracy. Do pracy, czyli do Sejmu. Poseł z Krakowa, były wicepremier i minister, zarówno w rządach PiS, jak PO, od wielu tygodni nie pojawiał się publicznie z powodu ciężkiego epizodu depresyjnego, który leczył w szpitalu psychiatrycznym.
Reklama
.
Otwartość, z jaką Gowin przyznał się do swoich zdrowotnych problemów spotkała się z dużym uznaniem komentatorów. Pacjenci chorujący na depresję są często stygmatyzowani, a w wielu środowiskach już sama wizyta u psychiatry jest powodem do głupich żartów, drwin, czy przypinania etykiety osoby niezrównoważonej. Za tę otwartość należą się Gowinowi słowa uznania.
Upokarzający spektakl dla Gowina
Pozostaje jednak pytanie, po co Jarosław Gowin wraca do polityki i kto na niego tam czeka. W ostatnich miesiącach stracił prawie wszystko. Najpierw stanowisko premiera i ministra, potem partyjnych towarzyszy z Porozumienia, którzy jeden po drugim, zachęceni rządowymi i innymi stanowiskami, w trosce o miejsca pracy bliskich i powodzenie własnych biznesów, odcinali się publicznie od swojego partyjnego lidera.
Był to spektakl upokarzający tak dla Gowina, jak i dla ratujących skórę i majątek posłów. Z 17 szabel z którymi Porozumienie weszło do Sejmu w 2019 roku, została czwórka wiernych współpracowników. Partia posypała się jak domek z kart, zbudowany na ruchomych piaskach sojuszu z PiS. Przekonanie, że Porozumienie jest samodzielnym politycznym bytem, okazało się pobożnym życzeniem jego lidera.
Jak wielu wyborców czeka na powrót JG?
Można by krótko podsumować, że coraz mniej. Startując po raz pierwszy z list PiS (z ostatniego miejsca) w 2015 r., Gowin zdobył głosy ponad 43 tysięcy krakowian, cztery lata później było ich już tylko niespełna 16 tys. Ten skromny wynik trudno porównać do minionych czasów popularności tego polityka, kiedy grał w barwach PO i otwierał listę tej partii. W 2007 zagłosowało na niego 160 tys. osób!
Podczas masowych protestów przeciw tzw. ustawom sądowym w 2017 r. które Gowin poparł, choć, jak sam przyznał „ głosował, ale się nie cieszył”, na krakowskim Rynku kilkunastotysięczny tłum na wspomnienie przez jednego z mówców nazwiska Gowina zareagował okrzykami ,, Hańba”!
Reklama
.
Czego Gowin żałuje?
Dziś, we wspomnianym wywiadzie dla TVN 24, Jarosław Gowin robi coś na kształt rachunku sumienia. Jednak daleki jest od bicia się w piersi za swój sześcioletni udział w rządach Zjednoczonej Prawicy. Pierwszą kadencję ocenia w zasadzie pozytywnie. Wprowadzenie 500 plus czy reforma uczelni wyższych warte były, jego zdaniem, zgody na zmiany w sądownictwie, które stały się przecież zarzewiem nieustającego konfliktu, także z Unią Europejską.
W drugiej kadencji drogi Gowina i jego koalicjantów z PiS i SP zaczęły się jednak coraz bardziej rozchodzić. Sprzeciw wobec wyborów ,,kopertowych’’ i uderzającego w klasę średnią ,,Polskiego Ładu’’ doprowadził do dramatycznego zerwania. Czego żałuje? Wprost mówi jedynie o głosowaniu za wsparciem TVP dwoma miliardami złotych. Warto pamiętać, że stało się to już po nagonce na śp. prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Reklama
.
Czy mityczna konserwatywna klasa średnia, o której głosy zabiegają PSL, Hołownia, PiS, a także po części PO, doceni poświecenie Jarosława Gowina i da mu szansę budowania, jak sam to określa, „lepszej polityki”. Szczerze wątpię.
Przede wszystkim ten konserwatyzm testowany jest od kilku lat sojuszem tronu z ołtarzem i wprowadzeniem drakońskiego prawa antyaborcyjnego, do czego rękę przyłożyli również posłowie partii Gowina. Dziesiątki tysięcy kobiet i ich córek z klasy średniej protestowało na ulicach przeciw temu prawu.
Równie trudno mi sobie wyobrazić, że wyborcy zapomną polityczne wolty i zmiany partyjnych barw. Dla ewentualnych przyszłych sojuszników czy koalicjantów z PSL czy Polski 2050, Gowin będzie większym, balastem niż atutem.