Jan Rokita w felietonie na łamach "Dziennika Polskiego" w ostrych słowach dał upust swojej złości z powodu wyburzenia zabytkowego wiaduktu kolejowego na ulicy Grzegórzeckiej. Wskazuje dwoje winnych: ministra frastruktury Andrzeja Adamczyka oraz ówczesną Główną Konserwator Zabytków Magdalenę Gawin.
Reklama
.
Kolejarze wyburzyli zabytkowy wiadukt, w jego miejsce ma powstać nowy. Pierwotnie PKP planowało zachować konstrukcję, okazało się jednak, że zbudowany w XIX wieku wiadukt nie wytrzyma większgo ruchu pociągów po zmodernizowaniu trasy. Kolejarze, mimo nacisków ówczesnej Wojewódzkiej Konserwator Zabytków Moniki Bogdanowskiej, nie znaleźli innego rozwiązania. Bogdanowską odwołano, wiadukt wykreślono z rejestru zabytków i zburzono.
"Odpowiada za to głównie dwójka dygnitarzy, których nazwiska już są zapisane czarnymi literami w dziejach Krakowa" - pisze w swoim felietonie Jan Rokita i nie zostawia na nich suchej nitki
"On – minister nadzorujący koleje, po szkole zawodowej, ale po tym jak został ministrem na gwałt zrobił studia… w Olkuszu, a i tak ciągnie się za nim proces o plagiat pracy magisterskiej. Swoją karierę zawdzięcza służalczości względem szefa partii. To on był sprawcą presji na zniszczenie mostu, gdyż chciał w ten sposób chronić siebie i swoich podwładnych, którzy tak nieudolnie prowadzili remont magistrali kolejowej, że groziła im kompromitacja i utrata unijnych pieniędzy" - pisze Rokita.
Reklama
.
"Prawdę mówiąc, trudno było oczekiwać od niego czegoś innego, niźli tępego pragnienia zniszczenia przeszkody stojącej mu na drodze kariery" - dodaje były polityk prawicy. Przypomnijmy: ministrem nazdorującym kolej jest minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Jeszcze mocniej Rokita krytuje pełniącą wówczas stanowisko Generalnego Konserwatora Zabytków Magdalenę Gawin.
"Ona doskonale rozumiała zło i bezprawie jakie czyni, podpisując się pod zafałszowanym aktem, uznającym wysokiej klasy zabytek za nie-zabytek, po to tylko by można go było bezkarnie zniszczyć. (...) Przestraszyła się, że ją usuną ze stanowiska. Więc z oportunizmu wolała najpierw wyrzucić wybitną krakowską konserwatorkę prof. Monikę Bogdanowską, by już bez przeszkód móc do Krakowa wysłać buldożery" - ocenia Rokita.
Gawin z końcem roku złożyła rezygnację ze stanowiska. Z początkiem roku Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński powołał ją na dyrektorkę Instytutu Pileckiego.
Reklama
.