KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki: chcesz na koncie baniek parę, obsiej pole...

opublikowano: 26 KWIETNIA 2019, 16:00autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki: chcesz na koncie baniek parę, obsiej pole...

Teraz, kiedy dzieci siedzą w domu z powodu strajku przedszkoli, musimy trochę się nimi zająć. Co zrobić, kiedy już nie chcą PlayStation  ani gry w bierki (kto w to dziś gra?), a nawet w Czarnego Piotrusia (jest ta gra jeszcze na świecie?). Zawsze można im czytać bajki. Przy okazji sprawdzamy, ile w bajkach jest prawdy o życiu. Sporo.

Często występują w bajkach bracia. Zawsze jest brat bogaty zły, a dobry biedny. Nawet w dawnych czasach występowało to w przyrodzie. Było dwóch braci NRD i RFN. Jak nam mówiono, brat NRD był dobry i biedniejszy, a brat RFN był zły i bogaty. Po latach się połączyli. Niektórzy twierdzą, że myśmy to umożliwili. My Polacy. I okazało się, że zły brat połknął dobrego przy jego całkowitym zadowoleniu. Bajki mają więc przełożenie na rzeczywistość.

A oto najnowsza bajka:

Dziś kochane dzieci baśń o tym, jak Centuś pole uprawiał.

Dawno, dawno temu, bo aż w 2004 roku było sobie małe poletko. Było nieszczęśliwe, bo wokoło wszystkie pola były uprawiane, a ono leżało odłogiem. Jego właściciel bogaty pan Polibuda nie interesował się nim w ogóle. Nawet nazywał je pogardliwie działką. Mijały miesiące. I kiedyś nieopodal przechodził biedny, ale dobry pan Centuś. Spostrzegł poletko i zadumał się. Takie urocze poletko, a smutne takie. „Czemu smucisz się poletko?” spytał, bo dobry był i obok nieszczęścia nie przechodził nigdy obojętnie. Poletko zaniosło się płaczem. „Nikt mnie nie uprawia”.

Zasępił się dobry Centuś. „Muszę mu pomóc. Ale co mam zrobić, jak sam nic nie mam. Może razem sobie jakoś pomożemy?” Miał dobry Centuś bogatego wuja. Wuj był skąpy nawet w słowach, ale wiele wiedział. Udał się do niego Centuś i zapytał: „wuju może można coś zasiać, by pomóc poletku, a i sobie może” Wuj pomyślał i rzekł: „zasiej Marychę”. „O nie!” krzyknął Centuś. „Nie chcę siać kobiet, szanuję je bardzo, ale obawiam się białogłów jakem Centuś.” Wuj uśmiechnął się pod wąsem „jak nie Marychę, to kompot” rzekł. Ucieszył się Centuś z tej rady. Lubił kompot. I zasiał rabarbar.

 

Mijały lata. Centuś co roku siał rabarbar, nie wiedząc, że wuj jako skąpy w słowach nie dopowiedział mu, że powinien zasiać mak i o jaki kompot mu chodziło. Centuś codziennie przychodził na pole i siadał wśród rabarbaru. Ludzie dziwowali się, ile czasu poświęca Centuś swemu ulubionemu polu. Nawet mówili: „Jemu należy się to pole. Powinien iść do sądu.” I ktoś mu tak poradził. Sąd zapytał „co pan robi na tym polu, prócz tego że pan sieje rabarbar?” „Siedzę”. A sąd był dobry. I podarował Centusiowi pole za siedzenie.

Od tego dnia Centuś już siedział na swoim. Aż tu nagle pewnego dnia zobaczył, jak w jego kierunku nadjeżdża piękna kareta. Wyskoczył z niej pięknie ustrojony młodzieniec. „Nic, tylko jakaś władza” pomyślał Centuś. Miał rację, to był urzędnik z dawnej stolicy. „Dobry człowieku, kupiłbym to pole dla swego pana. Ile chcesz?” „Dziesięć milionów” odpowiedział Centuś i targować się nie zamierzał. Młodzieniec się zdziwił: „Aż tyle? Za co?” „Za siedzenie” odpowiedział Centuś. Dobili targu i żyli długo i szczęśliwie. 

Morał z tej bajki jest taki: „Chcesz na koncie baniek parę, obsiej pole rabarbarem”. 

Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest całkowicie uprawnione.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności