Cuda się zdarzają? Wicemarszałek województwa małopolskiego błaga ( sic!) swoich kolegów radnych sejmiku wojewódzkiego, by ci uchylili uchwałe, za którą sam głosował. Chodzi o rezolucję dotyczącą sprzeciwu wobec „wprowadzenia ideologii LGBT do wspólnot samorządowych”. Cudu tego jednak nie dokonał nasz arcybiskup Jędraszewski. On bowiem wygłosił słowa, że sparafrazuję tekst z filmu „ Kler” – „złote, a jakże skromne”. W słowach tych zalecił by bronić tej uchwały jak niepodległości.
Reklama
Zresztą coś o wolności w wypowiedzi arcybiskupa było. A chodzi o 2,5 miliarda euro z Unii Europejskiej dla naszego województwa. I w wyniku działalności Komisji Europejskiej cud się uczynił .
Podążyłem tropem innych znanych mi cudów. Kiedyś szedłem po miejscowości Kozienice z Krystyną Loską. Krysia była wówczas bardzo znaną z telewizji (a były tylko dwa programy) spikerką. Podczas naszego spaceru wyszedł z bramy jednego z budynków miejscowy obywatel. Spojrzał na Krystynę Loskę i natychmiast wrócił do bramy.
Ja widząc to wymyśliłem anegdotę, do której tylko troszkę dodałem. Dodałem słowa mieszkańca przed powrotem do budynku. „Kurczę, nie wyłączyłem telewizora”. I parę razy anegdotę w tej postaci opowiedziałem. Dużo później, kiedy spotkałem Krystynę opowiedziałem jej o tym, co zrobiłem z tą anegdotą prosząc, by jej nie prostowała. A Krysia na to: „ ale tak było. Na dworcu Centralnym w nocy kupowałam bilet, a kasjerka spała. Zapukałam do okienka. Kasjerka obudziła się spojrzała na mnie i powiedziała: „Wyłączcie telewizor”, po czym zasnęła znów. „ I tak stał się cud - moja anegdota ożyła .
Reklama
Czasem udają mi się takie cuda. W jednym z felietonów opisałem historię z PRL. Cytuję: Przypomniałem sobie sytuację sprzed laty. Na czele władzy PRL- owskiej stoi Edward Gierek. Był pierwszym sekretarzem PZPR. Znany był z tego, że lubił uczestniczyć w tzw. „gospodarskich wizytach". I pewnego dnia na Dolnym Śląsku Edward Gierek chciał odwiedzić rolnika indywidualnego. Wybrano odpowiedniego rolnika. Wiadomo, że musiał być członkiem partii, by przypadkiem nie zachował się w sposób obrażający pierwszego sekretarza.
Pojechała do niego delegacj , by niespodziewaną wizytę przygotować. „Wiecie, towarzyszu rolniku, my wam tu przywieziemy różne maszyny, żeby było widać, że partyjnemu rolnikowi indywidualnemu dobrze się wiedzie". I przywieźli. Nowiutki ciągnik, snopowiązałkę i inne maszyny rolnicze. Edward Gierek odbył niespodziewaną wizytę. Rolnik pokazywał mu maszyny, które bardzo sekretarzowi się podobały. Następnego dnia po wizycie przyjechali urzędnicy do rolnika odebrać przywiezione wcześniej maszyny. A rolnik mówi : „ nie oddam. Gierek mi dał. Jak zabierzecie to napiszę do Gierka, żeście mi przywieźli i teraz zabieracie. Teraz to ja będę czołowym rolnikiem”
Koniec cytatu. I co państwo powiecie ? Znów stał się cud ! Po 50 latach ta historia ożyła.
Reklama
Bo oto czytam ,że premier wizytując rolnika 12 sierpnia stał na tle maszyn rolniczych wypożyczonych rolnikowi i bardzo był nimi zachwycony. Różnica polega na tym, że rolnik tych maszyn potem nie zatrzymał. No i ,że to był premier, a nie przywódca rządzącej partii. Ale wkrótce kto wie? Wygląda na to, że udało nam się stworzyć maszynę czasu To cud! Szkoda tylko, że ta maszyna działa tylko w jedną stronę.
Wstecz.
P.S. A w sejmiku małopolskim cud się nie zdarzył. Pomogła w tym była premier Szydło i obecny arcybiskup Jędraszewski