Od paru tygodni w mediach toczy się dyskusja dotycząca postawienia w Krakowie kolejnego pomnika. Tym razem sprawa dotyczy przygotowanego do postawienia (w wyznaczonym przez organizatorów miejscu) pomnika Bohdana Smolenia. To skłania mnie, by raz jeszcze wyjść z inicjatywą dotycząca ograniczenia liczby stawianych pomników.
Reklama
Kim był bohater wydarzenia - o tym za chwilę. Na początku trzeba opisać metodę obowiązującą przy czynnościach stawiania pomników. Sprawy załatwia się następująco: po pierwsze i absolutnie koniecznie należy uzyskać zgodę na umieszczenie pomnika. Organizatorzy, zapewne przyjaciele Smolenia zrobili odwrotnie: zamówili projekt, następnie go przygotowali, wyznaczyli miejsce i postanowili uzyskać zgodę miasta (post factum).
Zachęcam więc Państwa do uruchomienia wyobraźni: codziennie ktoś umiera, pozostawiając grupę przyjaciół, znajomych, ci zaś, w dowód sympatii organizują zbiórkę pieniędzy, zamawiają gotowy pomnik i komunikują władzom Krakowa, w którym miejscu chcieliby ów pomnik usadowić. I co Państwo na takie rozwiązanie? Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nasze miasto za jakiś czas?
Reklama
Dlatego też, jakby przewidując grożącą miastu totalną pomnikozę, parę lat temu, zaproponowałam, aby w każdej kadencji stawiano ograniczoną liczbę pomników. Ograniczenia już istnieją przy nadawaniu przez radę Miasta tytułów Honorowego Obywatela Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Zgodnie z obowiązującą uchwałą na jedną kadencję przysługują cztery honorowe obywatelstwa.
Inna rangę mają tytuły nadawane z namysłem, z odpowiedzialnością, a inną kiedy wystarczy tylko zgłoszenie. I zamiast 83 obywateli mielibyśmy, posługując się jedynie zgłoszeniami, Honorowych Obywateli 830, czy nawet 8 tysięcy trzysta. Taką samą rangę, jak Honorowy Obywatel Miasta Stołecznego Krakowa mogłyby uzyskać pomniki.
Stawiane byłyby po wcześniejszych konsultacjach społecznych. I powinno ich być znacznie mniej, bo, posługując się przytoczonym przykładem tytułów Honorowego Obywatela – ich ranga by wzrastała. Musimy wziąć pod uwagę także i to, że pomniki zajmują publiczną przestrzeń.
Reklama
Stawianie pomników gdziekolwiek nie jest możliwe. Istotnym uzasadnieniem jest tutaj opinia konserwatorów: miejskiego i wojewódzkiego. O konieczności czuwania nad przestrzenią publiczną nie będę pisała, ponieważ zdaje się, że jest to sprawa oczywista.
Poza stawianiem obelisków, posągów istnieją przecież i inne możliwości upamiętniania osób: poprzez nazwaniem ulic, skwerów, a także i inne akcje, które pozwolę sobie szerzej opisać. W Krakowie pomnika nie ma wybitna postać, jaką był profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Kazimierz Wyka, ale grupa jego uczniów, przyjaciół od 30 lat organizuje przyznawanie nagrody im.Kazimierza Wyki polskiemu krytykowi literatury.
O monument dla Zbigniewa Seiferta grupa jego wielbicieli się nie starała, ale nazwisko jazzowego kompozytora i skrzypka sławią na cały świat poprzez konkurs im. Zbigniewa Seiferta. Pomnika nie ma Wisława Szymborska, ale tutaj w Krakowie przyznawana jest nagroda literacka jej imienia. Nie wspomnę o Festiwalu Miłosza, Festiwalu Conrada i wielu innych, bardzo interesujących inicjatywach.
Reklama
Podobna jak obecnie dyskusja zaczęła się przy stawianiu pomnika pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. W urzędzie stawili się inicjatorzy pomnika. Jego budowa kosztowała prawie 1,5 mln zł, z czego - jak podała rzeczniczka prezydenta - ok. 1,2 mln zł to dotacja miasta.
Inicjatorem budowy pomnika było Stowarzyszenie im. płk. Ryszarda Kuklińskiego. Wtedy również proponowałam, aby stowarzyszenie utworzyło stypendium dla najlepszego absolwenta polskich szkół wojskowych w wojskowej uczelni amerykańskiej.
Jakże dumnie mogło by brzmieć w życiorysie młodego człowieka: otrzymałem, otrzymałam trzymiesięczne stypendium Ryszarda Kuklińskiego w West Point. A jednak zabrakło energii na taką długotrwałą i niełatwą działalność. Pomnik stanął.
Reklama
Tak więc podsumowując: szanujmy przestrzeń publiczną, bo może jej nie wystarczyć dla przyszłych pokoleń, korzystajmy z innych możliwości upamiętniania osób, o których mamy jak najwyższe mniemanie. Po wakacjach zaproponuję kolejny raz Radzie Miasta projekt uchwały, która będzie ograniczała liczbę zezwoleń na stawianie pomników w przestrzeni publicznej.
Mam nadzieję, że powyższe argumenty uzasadniają mój pogląd na sprawę.
Jestem winna Państwu, co zapowiedziałam na początku tekstu, informację dla tych, którzy być może nie wiedzą: kim był Bohdan Smoleń. Najprawdopodobniej młodzi czytelnicy będą potrzebowali takiej wiadomości.
Bohdan Smoleń ukończył liceum w Bielsku-Białej i Akademię Rolniczą w Krakowie; W latach 1968–1977 występował w krakowskim kabarecie Pod Budą, którego był współzałożycielem. Kariera Smolenia, satyryka, artysty kabaretowego w pełni zaczęła się w Poznaniu, gdzie wyruszył za namową Zenona Laskowika. Ma pomniki w Bielsku-Białej i Poznaniu.