W OPINII

Jerzy Friediger: Jest taka taktyka – stłucz termometr, nie będziesz miał gorączki

opublikowano: 4 MAJA 2020, 19:14autor: Rafał Nowak-Bończa
Jerzy Friediger: Jest taka taktyka – stłucz termometr, nie będziesz miał gorączki

O pandemii i tym, jak radzi sobie z nią polska służba zdrowia, o tym, że z koronawirusem musimy nauczyć się żyć i o dzieciach z COVID-19, których kilkadziesięcioro wyleczono w krakowskim szpitalu im. Żeromskiego, z dyrektorem tej placówki, doktorem Jerzym Friedigerem, rozmawia Rafał Nowak-Bończa.


Reklama

Rafał Nowak-Bończa: Od dwóch miesięcy cały świat myśli tylko o jednym, a mianowicie, o tym, kiedy to się skończy. To kiedy to się skończy?

Jerzy Friediger: Ja nie zajmuję się wróżeniem, zajmuję się medycyną, a tak poważnie, to zdania specjalistów od wirusologii, specjalistów od epidemiologii są tak różne, że nie czuję się tutaj na siłach, by jakąś opinię wydawać. Począwszy od takiej, że to się skończy w ciągu kilku dni, po taką, że to będzie trwało latami.

RNB: To inaczej zapytam w takim razie. Podobno trwają zaawansowane prace nad szczepionką. Nie wiadomo, czy one się skończą powodzeniem, czy nie, ale ile czasu musi upłynąć od momentu, gdy  szczepionka będzie dopuszczona do użytku, do momentu, w którym można będzie powiedzieć, że sytuacja jest opanowana?

JF: Z tym opanowaniem sytuacji, to jest skomplikowana sprawa. Z większością takich infekcji wirusowych myśmy się nauczyli żyć, one przestały być zagrożeniem śmiertelnym i mam nadzieję, że z tym wirusem też tak będzie, że to się skończy podobnie jak z grypą, że wirus będzie, ale stanie się niegroźny. Natomiast szczepionka… Wie pan, szczepionka na grypę istnieje, ale grypy nie wyeliminowała, wyeliminowała rzeczywiście niemalże odrę i inne choroby wirusowe, ale grypa jak była, tak jest, ma się dobrze.

W którymś momencie trzeba zacząć wracać do normalności

RNB: A jak pana zdaniem mają się do rzeczywistości, zaleceń lekarskich, WHO, te wszystkie obostrzenia, które mamy w Polsce. Czy są adekwatne, czy nieadekwatne i jak szybko powinno się je zdejmować?

JF:  Nie mamy badań porównawczych, my nie wiemy, na ile one są skuteczne i co by się działo, gdyby ich nie było. W tej chwili te obostrzenia są zdejmowane. Zobaczymy, jak na to odpowie liczba zachorowań i czy odpowie. Wtedy też będziemy mieli jakąś odpowiedź na to, czy te obostrzenia coś dają, a jeśli tak, to co dają.

RNB: Nie ma takiego niebezpieczeństwa, nie ma takiego zagrożenia, że jeśli poluzujemy za bardzo, to nagle będzie nowy peak i wszystko wróci do trendu wzrostowego zachorowań?

JF: Oczywiście, że jest takie zagrożenie, ale w którymś momencie trzeba zacząć wracać do normalności.

RNB: To jest dobry moment teraz?

JF:  Zobaczymy, odpowiedź na to pytanie zaczyna zahaczać o politykę, a ja zajmuję się wyłącznie polityką zdrowotną. Mam wątpliwości, czy nie jest to za wcześnie, ale zobaczymy.

RNB: A jak wybory się mają do tej polityki zdrowotnej?

JF:  Moim zdaniem nie najlepiej, ale to jest moje zdanie i jako lekarza i jako człowieka. Uważam, że nie jest do dobra relacja.

Nie ma się co oszukiwać, nie zawsze i nie wszyscy chorzy z kontaktu są badani

RNB: A jeśli chodzi o liczbę zachorowań, to możemy szacować w jakikolwiek sposób, ile tak naprawdę jest chorych? Wiadomo, że jest ich więcej, niż wskazują statystyki.

JF:  Najprawdopodobniej jest więcej, ponieważ liczba badań, które robimy, jest stosunkowo niewielka, nie zawsze je robimy tam, gdzie są wskazania, tutaj się nie ma co oszukiwać, nie zawsze i nie wszyscy chorzy z kontaktu są badani. My się staramy bardzo dokładnie wszystkie osoby z kontaktu badać, wymazywać, zgłaszać, ale widzimy, że nie wszyscy tak robią. Jest taka taktyka - stłucz termometr, nie będziesz miał gorączki. 

RNB: Rząd stosuje tę taktykę?

JF:  Trudno mi się odnosić do działań rządu. Liczba zachorowań utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie, na pewno jest to jakaś pochodna liczby wykonanych badań.

Ogromna większość przypadków przechodzona jest bezobjawowo

RNB: Jak polskie szpitale, jak polska służba zdrowia radzi sobie z tym problemem?

JF:  Powiedziałbym, że to nie jest wcale prosty problem. Jest tych zakażonych spora liczba. Teraz problem jest, gdzie ich umieszczać i jaki ich umieszczać. Jeżeli chodzi o pacjentów, którzy są zdiagnozowani, to sprawa jest prosta. Kierowani są do szpitala jednoimiennego. Problem jest z pacjentami, którzy są obserwowani, którym pobieramy testy, te testy nam przychodzą w różnym czasie i nagle się okazuje, że się zatykamy. Poza tym wirus jest wysoce zaraźliwy. Jeżeli trafi się ktoś, kto z zewnątrz przyjdzie z infekcją i my tej infekcji w porę nie wyłapiemy, co się może zdarzyć, bo przecież nie każdego badamy, to w ciągu kilku dni nagle się okazuje, że tych osób zakażonych jest ileś tam i na ogół na to wpadamy, kiedy się znajdzie jakaś osoba z objawami. Pobieramy wymaz. Jest dodatni. Uruchamiamy cały łańcuch działań.

RNB: Takich przypadków, takich placówek zdrowia, DPS-ów, szpitali jest w Polsce wiele.

JF:  Oczywiście, że tak, bo ja nie wierzę, że tylko u nas są takie przypadki, Na pewno jest ich znacznie więcej, niż się mówi. Przede wszystkim jest bardzo wiele zakażeń bezobjawowych. Właściwie to jest chyba nasze szczęście, że jednak ogromna większość tych przypadków przechodzona jest bezobjawowo.

RNB: Szpitale były gotowe na to, jak sobie radzić z pandemią?

JF:  Nikt nie był na to gotowy. Nikt się z czymś takim nie liczył, nikt się z czymś takim nie spotykał wcześniej.

Reklama

RNB: A z czym był i jest największy problem?

JF:  Z czym był? Na pewno największy problem był ze środkami ochrony indywidualnej. W tej chwili już zaczyna to schodzić na dalszy plan, jednak zostały uruchomione ogromne linie produkcyjne, gdzie się tylko dało, a zapotrzebowanie już nie wzrasta na te środki ochrony.

RNB: Czyli maseczki fartuchy, gogle…

JF:  Kombinezony… Był taki moment, kiedy taka maseczka, jaką my mamy teraz na sobie, w przetargu kosztowała 22 grosze. W tej chwili poniżej czterech złotych pan jej nie kupi. Był taki moment, kiedy kosztowała powyżej pięciu, a nawet więcej. Teraz znowu ta cena spada, ale cena jest ewidentnie spekulacyjna.

RNB:  Jak w takim razie finansowo dźwigają to szpitale? Rozumiem, że szpitale jednoimienne mają zapewnienie - dostaniecie tyle pieniędzy, ile potrzebujecie. Ale cała reszta?

JF:  Ja muszę powiedzieć, że bardzo, bardzo wiele dostajemy od darczyńców. Całkiem spore środki dostaliśmy też od pana wojewody, całkiem spore środki dostaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego, nie mówiąc o Urzędzie Miasta Krakowa, o panu prezydencie, także nie narzekamy na brak środków w tej sytuacji. Były natomiast trudności z zakupem sprzętu.

Żadne dziecko nie jest zostawione bez opieki 

RNB: Panie dyrektorze, w Żeromskim, w pana szpitalu leczone są dzieci z COVID-19, dzieci z Małopolski i ze Śląska. Czym się różni leczenie dzieci i dorosłych i jak one przechodzą tę chorobę?

JF:  Dzieci na pewno przechodzą tę chorobę lżej. Leczenie się nie różni, de facto nie ma swoistego leczenia na tę chorobę, mimo tego, że ciągle się pojawiają jakieś doniesienia o korzystnym działaniu różnych środków, ale tak naprawdę swoistego leczenia nie ma.

RNB: A jak wygląda opieka nad nimi. Czy na przykład rodzice mają dostęp do tych dzieci?

JF:  Rodzice są hospitalizowani razem z dziećmi.

RNB: Czyli żaden maluch nie jest zostawiony sam.

JF:  Nie jest zostawiony sam sobie. Każdy maluch leży z rodzicem.

RNB: A jak długo leży?

JF:  Tak długo, jak potrzeba.

RNB: Czyli aż testy nie wykażą…

JF:  Aż testy okażą się ujemne.

RNB: A czy wszystkie zarażone dzieci, u których się stwierdzi COVID-19, nawet jeśli mają lekkie objawy albo żadnych, muszą trafić do szpitala?

JF:  Na ogół trafiają. Oczywiście można zaryzykować i wypisać dziecko pod opiekę rodziców, ale bezpieczniej jest mimo wszystko, jeżeli te dzieci są w szpitalu. Przez nasz szpital przewinęło się już w sumie kilkadziesiąt dzieci.

RNB: I wszystkie wyszły do domu w dobrym zdrowiu.

JF:  Odpukać wszystkie.

Jerzy Friediger, doktor nauk medycznych, dyrektor Szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. Społeczny doradca prezydenta miasta Krakowa ds. ochrony zdrowia.

Reklama

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności