Sterty śmieci tak duże, że niemożliwe już do uprzątnięcia przez społeczników i mieszkańców, rozjeżdżone samochodowymi kołami błoto zamiast posianej jesienią trawy - tak wygląda teren pod łącznicą kolejową Zabłocie - Krzemionki. - Łącznica świadczy o tym, jakim jesteśmy społeczeństwem. Jak dbamy o wspólne, jak myślimy o planecie i jej zaśmiecaniu, jak traktujemy przepisy i tym samym sami siebie. Nie wystawia nam łącznica dobrego świadectwa – mówi portalowi Life in Kraków Melania Tutak, kierowniczka Muzeum Podgórza i społeczniczka, od lat zaangażowana w sprawę utworzenia w tym miejscu parku.
Reklama
Teren pod łącznicą jest własnością kolejowej spółki PKP PLK SA. Podgórscy społecznicy i mieszkańcy Podgórza wielokrotnie sprzątali to miejsce, sadzili słoneczniki, robili tyle, ile mogli na terenie, który jest cudzą własnością, ale kolejny raz ich wysiłki zostały pogrzebane przez wyrzucających w tym miejscu sterty odpadów nieznanych sprawców i przez kierowców, którzy parkują pod łącznicą kolejową, bo nie chcą płacić za postój na ulicach Podgórza, na których - jak podkreślają społecznicy - nie brakuje wolnych miejsc.
“Niestety Straż Miejska, do której sprawa została zgłoszona, jest bezsilna”- pisze tutaj Paweł Kubisztal, prezes stowarzyszenia Podgórze.pl, miejski aktywista, fotograf i dziennikarz: Jedyne co Straż Miejska mogła zrobić, to zwrócić się do Zarządu Dróg Miasta Krakowa z „prośbą o rozpatrzenie możliwości ustawienia słupków, które rozgraniczyłyby teren pasa drogi publicznej od terenów należących do PKP PLK S.A.” A także do Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Miasta z prośbą o sprzątanie chodników.
Stowarzyszenie Podgórze.pl należy do Nieformalnej Grupy pod Łącznicą, którą działa na rzecz utworzenia parku. Oprócz stowarzyszenia w skład Grupy wchodzą też Muzeum Podgórza, Fundacja “Czas Wolny” i S.O.S Podgórze. Pomysł parku powstał w Muzeum.
- Pierwszy moment był wtedy, gdy po raz pierwszy zaglądnęłam za ogrodzenie budującej się wraz z muzeum łącznicy, zobaczyłam teren, który łączył by nasze muzeum z Emalią Oskara Schindlera, wyobraziłam sobie zielony pasaż, także rowerowy, a potem na obszarze sąsiadującego z nami dworca autobusowego - parking dla mieszkańców i autokarów które wożą turystów do Schindlera, a do dziś błąkają się po mieście - mówi Melania Tutak.
Pomysł przedyskutowano w muzealnym zespole i omówiono z dyrekcją placówki, a potem - z mieszkańcami. Jeszcze przed pandemią odbyły się spotkania konsultacyjne. - Okazało się, że nasza intuicja zbiega się z potrzebami mieszkańców. To chyba jeden z pierwszych przypadków wpływu lokalnego muzeum na tak duże zmiany w swoim bezpośrednim sąsiedztwem otoczeniu. Tak właśnie widzimy też nasze zadanie.
Reklama
Pomysłodawcy utworzenia parku inspirowali się też prowadzoną od kilku lat w USA tak zwaną "Underline park" w Miami, gdzie cały stan składa się na rewitalizację bardzo podobnego terenu pod dawną koleją. W podgórskim “Underline park” miałyby powstać: trasa rowerowa, piesza, ogród społeczny, plac zabaw, teren do plenerowych wydarzeń - wystaw i działań performatywnych, ławki. Zarząd Zieleni Miejskiej opracował wstępną koncepcję.
Na spotkaniach konsultacyjnych nikt nie chciał parkingu. Społecznicy podkreślają, że miejsc do parkowania w Podgórzu jest dosyć. Często całymi dniami są puste. Pod łącznicę jadą ci, którzy nie chcą płacić. - Park poza tym tworzy nam - jak to kiedyś nazwałam - Podgórską Oś Kultury. Jak na sznureczek korali nanizane są na nitkę parku instytucje - zaczynając od naszej, potem Fabryka Schindlera, MOCAK, po sąsiedzku przyszła Planeta Lem, Apteka pod Orłem i dalej już Cricoteka. Robi się nam fascynujący, zielony Kwartał Kultury, a w nim Oś Kultury. Czy można wymarzyć sobie lepiej zaplanowany dla społeczności kawałek miasta? - wylicza Melania Tutak.
A jakiś “podgórski” akcent? W opinii społeczników, sam tryb, w jakim powstanie park, jest “podgórski”: - Dzięki oddolnej inicjatywie i dzięki pomysłowi muzeum, które również powstało z inspiracji społeczności Podgórza. To najbardziej charakterystyczna cecha tej inwestycji, że pomysł przyszedł z zewnątrz do miasta. A tak nie całkiem serio, sama inspiracja z Miami, to też charakterystyczne, skoro Podgórze nazywano kiedyś Małą Ameryką. Więc czekamy na ten nasz mały "Underline park."
ZOBACZ TAKŻE: Żywe estakady i miejska farma. Młody architekt marzy o zielonej rewolucji
Teraz trwa przeprowadzanie formalności, miasto negocjuje z kolejową spółką dzierżawę tego terenu, żeby móc utworzyć w nim park. Na razie nie są znane żadne terminy, w których prace, już w terenie mogłyby się zacząć lub zakończyć.
- Jak na razie dzięki naszym staraniom udało się wybudować kładkę doczepioną do mostu kolejowego - przypomina Paweł Kubisztal. - Pod łącznicą jeszcze do czerwca będzie istnieć baza firmy, która budowała tę linię i dlatego nic nie można tam robić, potem musi być podpisana przez miasto z PKP PLK SA umowa dzierżawy terenu, a potem - co najważniejsze - muszą być pieniądze, żeby stworzyć park. Nasze stowarzyszenie działa wspólnie z różnymi środowiskami m.in. z Muzeum Podgórza, Fundacją Czas Wolny. Czy wierzymy w powodzenie? Jestem pewien, że kilka lat pieszo-rowerową ścieżką przez wielofunkcyjny park będzie można przejść lub przejechać rowerem sprzed Muzeum Podgórza do centrum Krakowa i że naprawdę, jak powiedziała Melania, będzie to "oś kultury", która u nas zepnie przyszłą Planetę Lem, dalej MOCAK i Fabrykę Schindlera aż do Muzeum Podgórza.
Reklama
Teraz jednak teren pod łącznicą wygląda, jak wygląda.
- Gospodarz nie dba o teren. Nie można ciągle liczyć na to, że tam będzie sprzątać ktoś inny, że straż miejska będzie wyłapywała nielegalnie parkujące samochody, że będzie pilnowała właścicieli psów, czy ludzi, którzy wywożą tam swoje śmieci. Nie jest to teren miasta, nie jest to teren muzeum, nie możemy się tu rozgaszczać. Przez jakiś czas sprzątaliśmy z mieszkańcami, organizacjami, sadziliśmy słoneczniki, żeby było ładnie, ale łącznica świadczy o tym, jakim jesteśmy społeczeństwem. Jak dbamy o wspólne, jak myślimy o planecie i jej zaśmiecaniu, jak traktujemy przepisy i tym samym sami siebie. Nie wystawia nam łącznica dobrego świadectwa - przekonuje Melania Tutak.
Ale widzi też światełko w tunelu. W jej opinii, powstanie parku wszystko zmieni: - Czy wierzę, że ludzie przestaną w parku śmiecić? Ja generalnie wierzę w ludzi – uśmiecha się Melania. - Za to na pewno nie przestaną śmiecić, rozjeżdżać, traktować jak toalety czy wysypiska śmieci terenu, który jest w obecnym stanie, a raczej stadium rozkładu, to już jest śmietnik, nielegalny parking, to miejsce jest teraz straszydłem i - śmiało można - powiedzieć biologicznym zagrożeniem dla okolicy.