Rozstawili stoły i białe obrusy, położyli sianko, wyjęli eleganckie zastawy. Na miesiąc przed rozpoczęciem wigilijnej wieczerzy na płycie Rynku Głównego krakowianie przygotowali symboliczną wigilię dla imigrantów.
Reklama
.
– Nie chcę wierzyć, że gdyby w Lasku Wolskim koczowały rodziny z małymi dziećmi, stalibyśmy bezczynnie – tymi słowami Aśka Warchal-Banaschi, aktywistka i historyczka sztuki, otworzyła demonstrację w środowy wieczór na Rynku Głównym. Towarzyszyło jej kilkaset osób.
Wielu zgromadzonych przyniosło z domów własne talerze i sztućce, a podczas symbolicznej wigilii okryli się folią termiczną, przypominając o marznących na granicy migrantach. W rękach trzymali zapalone świece i transparenty: „Dla wszystkich starczy miejsca", „Walczymy o Was", „Żaden człowiek nie jest nielegalny".
Reklama
.
Aktywiści przypominali, że cały czas można pomagać. Podczas przeszło godzinnej manifestacji rozdawali ulotki z listą organizacji pracujących na granicy i krótkimi informacjami, jak wspierać – finansowo i rzeczowo.
Demonstracja zakończyła się wspólnym odśpiewaniem kolędy „Nie było miejsca".