Pechowy trochę ten nasz krakowski zegar na wieży ratuszowej. A to piorun w niego trzaśnie, a to mechanizm się zatnie, z punktualnością nigdy nie było najlepiej. Wszystkie problemy miał rozwiązać w 2000 roku, nowy, sterowany radiowo mechanizm. Tylko, że od czasu wymiany zegara, awarii jest jeszcze więcej, niż było wcześniej… Nie lubi zwłaszcza zmian czasu. A ta czeka nas tej nocy.
Reklama
W ostatnich latach krakowianie już kilkanaście razy alarmowali władze Muzeum Historycznego (MHK zarządza wieżą, a więc i zegarem), że coś jest nie tak. Zazwyczaj były to drobne opóźnienia (w zegarze sterowanym radiem?), zdarzyło się też kilka poważnych awarii.
Reklama
Kilka lat temu, po zmianie czasu z zimowego na letni, trzeba było wymieniać prawie cały mechanizm. Zegar widać nie lubi, gdy mu się zdalnie zmienia logikę mierzenia czasu. W tę sobotę wszystko ma być w porządku. Przypominam, przy okazji – wskazówki w noc z soboty na niedzielę – godzina do przodu. Śpimy krócej.
A wracając, do naszego zegara miejskiego. Czasomierz na wieży ratuszowej nie był pierwszym publicznym zegarem w Krakowie. O prawie 150 lat wyprzedził go 24-godzinny zegar na wieży Kościoła Mariackiego. Zdemontowano go pod koniec osiemnastego wieku.
Czasomierz z ratusza przetrwał, choć oczywiście ten współczesny, z pierwotnym nie ma nic wspólnego. Zamontowany w kopule, norymberski zegar spłonął wraz z częścią wieży w 1680 roku. Później na budynku montowano jeszcze wiele mechanizmów, zmieniano też tarcze. Zawsze jednak zegar był. Kiedyś wyznaczał życie miasta, dziś - jak przyznaje Olga Jasionek z Muzeum Historycznego –„Krakowianie zerkają na wieżę głównie po to, by sprawdzić, czy miejski zegar znowu się nie spóźnia”.
Reklama
