Krakowski sędzia został wezwany przez nominantkę Zbigniewa Ziobry do "złożenia samokrytyki, żalu i ubolewania." Poszło o wypowiedź sędziego Dariusza Mazura dla portalu Onet, w której skrytykował działania odmrażające Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego.
Reklama
I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska uchyliła zarządzenie, zamrażające działalność Izby Dyscyplinarnej, choć legalność Izby jest kwestionowana przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
W wywiadzie dla Onetu sędzia Dariusz Mazur stwierdził, że "Pani Manowska pomaga naszemu pseudo-Trybunałowi Konstytucyjnemu w niekonstytucyjnej zmianie ustroju naszego państwa. Ona przykłada rękę do prawniczej zbrodni". I dodał, że "w przyszłości, gdy do Polski wróci praworządność, ta pani nie powinna mieć prawa pełnić funkcji w żadnym z zawodów zaufania publicznego. Nie powinna być sędzią, adwokatem, prokuratorem."
W reakcji na te słowa powołana przez Zbigniewa Ziobrę prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka zażądała od sędziego wyjaśnień na piśmie i określenia, czy "wyraża żal i ubolewanie z powodu słów, które padły". W tej sprawie został wezwany na posiedzenie Kolegium Sądu Okręgowego, które obecnie składa z prezesów sądów nominowanych przez Ministra Sprawiedliwości.
Reklama
Sędzia podtrzymał swoje zdanie, jednocześnie poparło go 70 innych sędziów, którzy podpisali się pod listem, w którym wyrazili podobną opinię na temat działań I Prezes SN.
"Opinia, a następnie zarządzenie wydane przez wysokiej rangi funkcjonariuszkę publiczną, zajmującą stanowisko I prezes SN, de facto otwiera drogę do działania wbrew obowiązującemu porządkowi prawnemu, naruszającemu Konstytucję RP (art. 91) oraz traktaty międzynarodowe. Podważa to jej kwalifikacje jako sędzi i osoby, która może sprawować zawody zaufania publicznego. Jednocześnie wskazujemy, że działania podjęte wobec sędziego Dariusza Mazura naruszają wolność słowa i wypowiedzi i stanowią powrót do bolszewickich i komunistycznych praktyk wymuszania samokrytyki w obliczu groźby odpowiedzialności" - napisali krakowscy sędziowie.
Sędziowie przypomnieli, że to przejaw powrotu praktyk z okresu PRL-u. "gdy obywatel musiał przed radą zakładową, czy władzami PZPR składać publicznie samokrytykę przez „kolektywem”, a jego zachowanie było przedmiotem debat i dyskusji roztrząsania zachowania obywatela niezgodnego z wytyczonym kierunkiem."