W ciągu dnia w poniedziałek pogorszyła się sytuacja epidemiologiczna w małopolskich szpitalach. Po niewielkim spadku w ub. tygodniu znów mamy rekordowo dużą liczbę osób hospitalizowanych. Po incydencie w Bochni wojewoda zapewnia, że dostawy tlenu do szpitali są niezagrożone.
Reklama
W ciągu dnia liczba hospitalizowanych pacjentów wzrosła w poniedziałek w Małopolsce o 85 i wynosi obecnie 3047 - najwięcej od początku pandemii, w tym 268 w szpitalach tymczasowych. To ponad 200 chorych więcej niż w czasie szczytu listopadowej fali.
- W tej sytuacji nie możemy na razie zmniejszać liczby łóżek covidowych - powiedział wojewoda Łukasz Kmita. Strategiczne decyzje w sprawie walki z pandemią w regionie mają zapaść w niedzielę.
Jednocześnie podkreślił, że na razie nie ma potrzeby relokowania pacjentów. Zajętych jest 409 miejsc respiratorowych, a do dyspozycji jest jeszcze kilkadziesiąt. Są to jednak stanowiska respiratorowe poza oddziałami intensywnej terapii, a standard obsługi jest tu obniżony, często obsługą zajmują się lekarze o innych specjalnościach niż anestezjologia.
Reklama
"Uznaliśmy, że lepsza jest jakakolwiek pomoc, niż żadna" - tłumaczył w rozmowie z Life in Kraków odpowiedzialny za intensywną terapię w Małopolsce dr Wojciech Serednicki ze Szpitala Uniwersyteckiego.
ZOBACZ TAKŻE: Dr Serednicki: musieliśmy obniżyć standardy intensywnej terapii
Reklama
Awaria cysterny z tlenem
Po niedzielnym incydencie, gdy z powodu awarii cysterny istniało zagrożenie, że zabraknie tlenu w szpitalu w Bochni, wojewoda zapewnił, że system bezpieczeństwa zadziałał. Natychmiast uruchomiono dostawę butli z jednego z trzech banków tlenu regionie.
Ostatecznie ich użycie nie było konieczne, nie było też potrzeby relokowania pacjentów, gdyż wcześniej dotarła rezerwowa cysterna.
Reklama
Wojewoda Kmita przypomniał, że żaden szpital nie był gotowy na tak duże zapotrzebowanie na tlen, jak obecnie w czasie pandemii. Teraz szpitale w regionie zużywają ok. 60 ton tlenu na dobę, kilkunastokrotnie więcej niż przed wybuchem epidemii.