Wyobraźcie sobie, że prawie codziennie budzi was uciążliwe stukanie. Gdy wstajecie, balkon i parapety są pokryte styropianem. Powód? Ktoś w waszym bloku szuka sobie ciepłego i wygodnego noclegu. Ekspert przyznaje: „to poważny problem w całej Polsce i zagranicą”. Zwłaszcza że ten ktoś jest bardzo inteligentny i równie przebiegły. Przekonali się o tym mieszkańcy Czyżyn.
Głośne odgłosy, unoszące się białe tworzywo… początkowo mieszkańcy z dołu myśleli, że ktoś na drugim, może trzecim piętrze robi remont. Jednak w wyniku sprawnego przepływu sąsiedzkich informacji zagadka się rozwiązała: to nie żadne prace budowlane. To dzięcioł.
Skrzydlaty nicpoń wybrał sobie jeden z bloków w Czyżynach na swoje nowe miejsce noclegowe. A przecież nie będzie spał u kogoś w mieszkaniu, więc postanowił wykuć sobie swoje własne. Czy pomylił sobie budynek z drzewem? Absolutnie nie. To była decyzja całkowicie świadoma. Dzięcioły to jedne z najbardziej inteligentnych ptaków, z doskonałym wyczuciem materiału, w którym kują. A styropian to materiał wyjątkowo wdzięczny.
Dziupla powstaje więc bardzo szybko. W środku ciepło i wygodnie. Tylko że dzięcioł czynszu nie płaci, a ubytek w bloku zostawił. Sprawa została więc przekazana do spółdzielni mieszkaniowej. Tam słyszymy, że ptak grasuje na osiedlu już od kilku lat, ale ten rok i tak jest „spokojny”, bo w okolicy trwały prace związane z przyłączeniem centralnej ciepłej wody, które zniechęciły ptaka.
Ale wrócił. Mieszkańcy do tej pory o nim nie wiedzieli, bo przeniósł się tu z innego bloku. W sumie, urzędował już pod czterema numerami. Spółdzielnia rozpytywała w sklepach i firmach o odstraszacze (są nawet takie świetlno-dźwiękowe), ale żaden nie gwarantował powodzenia. Zamiast więc wyrzucać pieniądze w błoto, spółdzielnia woli je przeznaczyć na usługi alpinistyczne, czyli zatykanie dziur po okresie lęgowym.
Prezes Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego potwierdza, ze dotychczasowe metody – sztuczne ptaki, płyty CD, puszczanie dźwięków - nie działają. Z dzięciołem trudno jest wygrać, bo szybko się uczy - po pierwsze, że dana rzecz nie może mu zrobić krzywdy; po drugie, kiedy „przeciwnik” uniemożliwia mu rzeźbienie. Wtedy przylatuje o innej porze.
Do Kazimierza Walasza dzwonią w tej sprawie ludzie z całego miasta, więc znalazł dla nich sposób: żel, stosowany zazwyczaj na gołębie. Ptak się do niego nie przykleja całkowicie, więc nie dzieje mu się krzywda, ale odczuwa dyskomfort, który później źle mu się kojarzy z danym miejscem.
Niektórzy wyczekują, żeby nicponiowi zrobić zdjęcie, ale ten szybko wyczuwa skupioną na siebie uwagę i znika. Dla nas (może dlatego, że tam nie mieszkam) był uprzejmy – w tym sensie, że pozował dobre 10 minut. I wiecie co? Może jest przebiegły, hałaśliwy i trochę egoista, ale uroku mu odmówić nie można.