Wykonujemy za mało testów, by skutecznie kontrolować rozwój pandemii - alarmują specjaliści. Liczba zgonów w Małopolsce wskazuje, że zakażeń jest nawet pięć razy więcej niż tych wykrywanych. Minionej doby wykonano w regionie 3 125 testów, dzień wcześniej 4 813.
Reklama
Prawie 30% testów w Małopolsce z ostatniej doby ma wynik pozytywny, a to oznacza, że wyłapujemy niemal wyłącznie pacjentów już z objawami i nie jesteśmy w stanie uchwycić na czas zakażonych bez objawów, którzy mogą zarażać innych.
Według specjalistów przy 10% pozytywnych testów należałoby radykalnie zwiększyć liczbę testowanych osób, ale nasze laboratoria są niewydolne, a od wiosny rząd nie zrobił niczego, by tę sytuację zmienić.
"Problemy z odczynnikami do testów, czekanie na wymaz po sześć godzin to dowody jak słaba jest nasza infrastruktura" - mówił w rozmowie z Life in Kraków dr Konstanty Szułdrzyński, kierownik Centrum Terapii Pozaustrojowych w Szpitalu Uniwersyteckim - "Przez ostatnie miesiące rząd zajmował się sam sobą i prowadził naiwną propagandę sukcesu" - stwierdza.
W Krakowie testy można wykonać w czterech punktach, przy Tauron Arenie oraz w firmie Diagnostyka (ul. Kopernika 8), w Szpitalu św. Rafała (ul. Bochenka 12), oraz Szpitalu Uniwersyteckim (ul. Jakubowskiego 2). Wszędzie jednak ustawiają się długie kolejki.
O realnej liczbie zakażeń może więcej powiedzieć liczba zgonów. Według dostępnych danych śmiertelność z powodu COVID-19 jest na poziomie ok 1% zakażonych, a śmierć następuje najczęściej dwa tygodnie po wystąpieniu objawów.
W ciągu ostatniego tygodnia w Malopolsce - oficjalnie - umierało z powodu COVID-19 średnio ponad dziesięć osób. To oznacza, że już pod koniec września liczba zakażonych dziennie przekraczała tysiąc osób - pięć razy więcej, niż wynikałoby to z oficjalnych statystyk.
Reklama
Ponadto przy tych wyliczeniach nie uwzględniamy zgonów wśród zakażonych, które do oficjalnych statystyk nie trafiają, a tych też jest coraz więcej. Piszemy o tym tutaj.