Jak już informowaliśmy w sobotę 10-go października z Kładki Bernatka zostaną zdemontowane rzeźby balansujące. Powrócą tylko cztery, które wcześniej zakupiło miasto. Urząd wyjaśnia dlaczego nie będzie już pełnej ekspozycji wystawy „Między wodą a niebem” . Nie tylko koszt zakup rzeźb okazał się zbyt wysoki. Kosztowna jest również stała konserwacja rzeźb narażonych na działanie czynników atmosferycznych.
Reklama
O zakończeniu wystawy poinformował w ubiegłym tygodniu Life in Kraków artysta - rzeźbiarz Jerzy Kędziora, który nie kryje rozżalenia.
"Żałuję, że zmuszony jestem zakończyć projekt ekspozycji rzeźb balansujących „Między wodą a niebem” w obecnej formie. Projekt niemal organicznie wpisał się w tkankę miasta. Stał się niezaprzeczalną atrakcją turystyczną i oryginalną otwartą galerią sztuki współczesnej, a Kładka jest jedną z bardziej wyjątkowych przepraw przez rzekę w skali światowej - podkreślał.
Miasto przypomina, że od 2016 roku wspierało finansowo projekt. Odnawiane co roku umowy na zmianę aranżacji wystawy na kładce wraz z udzieleniem licencji oraz konserwacja rzeźb i wymiana lin kosztowały miasto 110 tys. zł. W 2018 roku z inicjatywy Fundacji Art&Balance rozpoczęły się negocjacje dotyczące zakupu rzeźb przez Kraków.
"W uznaniu fenomenu zjawiska, jakie rzeźby tworzyły na kładce, podjęliśmy rozmowy z Fundacją. Mieliśmy również na względzie materiał z jakiego zostały wykonane – żywica epoksydowa, która jest podatna na czynniki atmosferyczne i ulega destrukcji. Z daleka wygląda jak brąz, ale to mniej odporny materiał - mówi Magdalena Doksa-Tverberg, zastępca dyrektora Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta Krakowa.
"Nade wszystko braliśmy pod uwagę koszty poszczególnych eksponatów (cena za jedną rzeźbę oscylowała w granicach 60 000 – 90 000 zł) i ograniczenia budżetowe Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego" - tłumaczy.
Ostatecznie w 2018 roku Kraków kupił trzy rzeźby za 210 tysięcy złotych: „Oczepioną” (z cyklu „Antica”); „Dziewczynkę Pabla” (z cyklu „Dziewczynki”), „Małą gimnastyczkę z szarfą" (z cyklu „Gimnastycy”). W 2019 roku miasto kupiło jeszcze jedną rzeźbę: „Zima” za kwotę 77 000 zł oraz dodatkowo rzeźbę „Atleta” (z cyklu „Atleci”) przeznaczoną do rewitalizowanego przez Zarząd Zieleni Miejskiej parku Lotników Polskich za cenę 83 000 zł.
Reklama
Zgodnie z ofertami przekazywanymi przez Fundację pod koniec 2019 roku Kraków musiałby wydać na pozostałe sześć rzeźb jeszcze ponad 500 000 zł. W rozmowie z Life in Kraków Joanna Rapicka z Fundacji Art&Balance mówiła o kwocie ok. 400 tysięcy. Tak czy owak w obecnej sytuacji dla miasta to zbyt dużo.
"Aktualnie w związku z ograniczeniami budżetowymi i wydatkami związanymi z niwelowaniem wpływu koronawirusa na krakowską kulturę, nie mamy możliwości kontynuacji wykupu rzeźb z kolekcji eksponowanej na kładce o. Bernatka. Mamy na względzie potrzeby całego środowiska twórców związanych z naszym miastem, którzy chcieliby w przestrzeni miejskiej eksponować swój warsztat twórczy - tłumaczy Magdalena Doksa-Tverberg.
"W obecnej sytuacji bardzo ostrożnie podchodzimy do wydatków. Ograniczenia związane z koronawirusem mocno wpłynęły i wciąż wpływają na funkcjonowanie instytucji kultury, lokalnych artystów i branże kreatywne. Nasze działania koncertujemy na systemowych działaniach, które pociągają za sobą finansowanie – przykładem jest pakiet wsparcia sektora kultury pn. „Kultura odporna”– dodaje.
Reklama
10 października wszystkie rzeźby zostaną zdemontowane. "Cztery należące do miasta zostaną poddane konserwacji i po około dwóch tygodniach wrócą na Kładkę, ale ekspozycja musi zostać inaczej zaaranżowana" - tłumaczy Joanna Rapicka.