Wystawa dziesięciu rzeźb na Kładce o. Bernatka była prezentowana od 2016 roku i wydawało się, że na stałe wpisze się w pejzaż miasta. Niestety za tydzień, 10 października, zostanie zdemontowana, a niedługo potem wrócą tylko cztery z dziesięciu rzeźb-postaci. Artysta i miasto nie porozumieli się co do... ceny za zakup rzeźb.
Reklama
Pierwotnie wystawa „Między wodą a niebem” miała być czasowa. Dziesięć balansujących na kładce rzeźb-postaci autorstwa Jerzego Kędziory spodobało się mieszkańcom i turystom.
W związku z ogromnym zainteresowaniem, jej pozytywnym odbiorem została na dłużej dłużej, a miasto, widząc jej potencjał promocyjny dla Krakowa, postanowiło podjąć rozmowy z artystą oraz związaną z nim Fundacją Art&Balance na temat pozostawienia wystawy na stałe. Negocjacje trwały od końca 2017 r.
W ich efekcie w 2018 roku Kraków kupił trzy rzeźby za 210 tysięcy złotych a rok później kolejną rzeźbę za 77 tysięcy. Artysta za pozostałe chciał otrzymać jeszcze około 400 tysięcy złotych. Na taki wydatek miasto jednak już się nie zdecydowało.
"Artysta zgodził się na sprzedaż czterech rzeźb, bo miasto wyrażało chęć zakupu w późniejszym terminie całej wystawy" - tłumaczy w rozmowie z Life in Kraków Joanna Rapicka z Fundacji Art&Balance. Jednak rozumie, że w obecnej trudnej sytuacji spowodowanej pandemią Kraków nie podejmie już tematu zakupu pozostałych rzeźb.
Reklama
Artysta nie kryje rozżalenia: "Żałuję, że zmuszony jestem zakończyć projekt ekspozycji rzeźb balansujących „Między wodą a niebem” w obecnej formie. Projekt niemal organicznie wpisał się w tkankę miasta. Stał się niezaprzeczalną atrakcją turystyczną i oryginalną otwartą galerią sztuki współczesnej, a Kładka jest jedną z bardziej wyjątkowych przepraw przez rzekę w skali światowej - ocenia Jerzy Kędziora.
- Tak czy inaczej jestem wdzięczny włodarzom miasta za możliwość zorganizowania wystawy na Kładce i pokazania potencjału moich utworów w tak spektakularnym miejscu - dodaje.
Reklama
10 października wszystkie rzeźby zostaną zdemontowane. "Cztery należące do miasta zostaną poddane konserwacji i po około dwóch tygodniach wrócą na Kładkę, ale ekspozycja musi zostać inaczej zaaranżowana" - tłumaczy Joanna Rapicka.