W Krakowie zmarły w nocy dwie osoby zakażone COVID-19. Krakowski wirusolog podkreśla, że efekt poluzowania obostrzeń zobaczymy za dwa, trzy tygodnie. Sytuacja jest wnikliwie analizowana.
Reklama
W Szpitalu Uniwersyteckim zmarły dwie zakażone COVID-19 osoby: to dwaj mężczyźni z Krakowa w wieku 67 i 68 lat. Potwierdzono, że przyczyną zgonu był COVID-19. Tym samym w Małopolsce liczba zgonów spowodowanych COVID-19 wynosi 37.
W nocy wykryto zakażenie u czterech osób w wieku od 18 do 64 lat, a do ozdrowieńców zaliczono pięć osób. Obecnie w Małopolsce zakażenie koronawirusem zostało potwierdzone u 1121 osób. Liczba ozdrowieńców to 553.
W całym kraju wykryto w nocy 168 nowych zachorowań, z czego aż 138 na Śląsku. Zmarło pięć kolejnych osób. Łączna liczba wykrytych zakażeń to 18 184, liczba zgonów z powodu COVID-19 to oficjalnie 912.
Zmęczenie sanitarnymi rygorami
W rozmowie z Life in Kraków wybitny krakowski wiruslog prof. Krzysztof Pyrć zwracał uwagę, że jesteśmy już zmęczeni trzymaniem ostrego rygoru sanitarnego. Efekty luzowania obostrzeń i nietrzymania dystansu zobaczymy dopiero za dwa, trzy tygodnie. "Trzeba to bacznie obserwować i to zarówno na poziomie indywidualnym, jak i na poziomie jednostek naukowych, czy jednostek sanitarno-medycznych" - podkreśla.
Jednak jego zdaniem, że wirus stanie się bardziej zabójczy są małe. "Oczywiście ryzyko, że pojawi się jakiś wariant, który będzie bardziej patogenny, istnieje, ale myślę, że to są na ten moment spekulacje i troszkę wchodzimy w filmy science-fiction, bo większe prawdopodobieństwo jest, że wyselekcjonuje się szczep, który będzie mniej zabójczy" - stwierdza profesor Pyrć.
Gotowi na drugą falę?
Zdaniem wirsuloga na pewno będą kolejne fale epidemii i niekoniecznie jesienią. "Cały czas jest nadzieja, że kiedy zrobi się cieplej, to ta transmisja będzie mniejsza, ale tak się nie musi wydarzyć, bo ten wirus też efektywnie przenosi się w krajach południowych. Jesteśmy jednak znacznie lepiej przygotowani pod kątem pomocy medycznej pacjentom, pod kątem przygotowania zaplecza medycznego, ale również wysiłki, które mają na celu opracowanie terapii, czy środków wspomagających już poszły bardzo do przodu. Czas działa na naszą korzyść" - poodkreśla profesor.
Reklama