W ŻYCIU

Niesamowita kocia behawiorystka z Krakowa. Zna kocią duszę na wylot

opublikowano: 15 STYCZNIA 2024, 08:14autor: Jolanta Hofer
Niesamowita kocia behawiorystka z Krakowa. Zna kocią duszę na wylot

Czy ludzie potrafią rozmawiać ze zwierzętami? Niektórzy tak. Jeśli do tego szkolą się i zdobywają specjalistyczną wiedzę, to zostają zwierzęcymi behawiorystami. Do tej pory najczęściej słyszeliśmy o psich psychologach. Poznać kocią duszę nie jest łatwo. Być może dlatego tzw. wewnętrzne oko mają do tych domowych drapieżników głównie kobiety. Poznajcie kocią behawiorystkę!

Reklama

„Pomagam zrozumieć kocie gadki. Dyplomowana behawiorystka i wieloletnia wolontariuszka” – tak Joanna opisuje swoją pracę na Instagramie.

A na facebookowym profilu Kocie Gadki możemy się dowiedzieć o niej już więcej:

„Koty towarzyszą mi od 15 lat, z każdym rokiem coraz bardziej je podziwiam i coraz bardziej fascynują mnie ich osobowości. Kiedy zaczynałam moje życie z kotami, nie wiedziałam, że wstawienie nowego fotela do mieszkania może tak wiele znaczyć dla kota. Choć dziś dobrze je rozumiem – wiem, jak gadają z człowiekiem i jak gadają między sobą – nie mam wątpliwości, że jeszcze nie jeden raz mnie zaskoczą.”

Wrażliwe udomowione drapieżniki

Koty to bardzo wrażliwe zwierzaki. Joanna widziała w schronisku, gdzie była wolontariuszką, że to miejsce może być nie do zniesienia dla kotów, które trafiły tam po wielu latach życia na ciepłej kanapie. Najpierw przestają jeść, wpadają w tzw. depresję klatkową, zaczynają chorować, a potem szybko umierają. Ratunkiem dla nich jest obecność człowieka i głaskanie. Sprawdziła to. Kot, który w schronisku już niczego nie jadł, głaskany, w końcu podchodził do miseczki z karmą i zaczynał jeść.

Kocią behawiorystkę martwi los kotów na wsi. Te, w przeciwieństwie do psów na łańcuchach, nie interesują nikogo. Nie sterylizowane, kocą się i potem wychudzone, zdziczałe szukają czegokolwiek do jedzenia i swojego miejsca do życia.

Ona sama kiedyś ratowała i szukała domu dla na pół dzikiego kota, który zamieszkiwał pokryte blachą poddasze końskiej stajni, niemiłosiernie rozgrzane w upalne lato. To była długa i wymagająca ogromnej cierpliwości droga.

Kot nie wiedział, do czego służy kuweta. Dlatego najpierw trzeba było wypełnić ją ziemią z podwórka, którą następnie zastąpiła piaskiem. Do kupowanego w sklepie żwirku była jeszcze daleka droga. Na początku kot zasikał całe mieszkanie. Joanna gruntownie wysprzątała i wyprała wszystko tak, żeby nie pozostał zapach i zwierzę nie powtarzało tego zachowania. Trzeba było oddzielić nowego lokatora od jej kotów. Zaczęła więc spać na karimacie w osobnym pokoju z kotem, żeby socjalizować go z człowiekiem. I tak wyprowadziła go na prostą. A potem znalazła rodzinę adopcyjną.

Nie chce wracać myślami do kociaków, których nie udało jej się uratować.

Edukacja to podstawa

Ilość ukończonych przez nią kursów robi wrażenie.

Jest absolwentką Studium Kot przy Uniwersytecie Warszawskim, uzyskała dyplom Behawiorysta – Zoopsycholog w Ethoplanet, ukończyła z wyróżnieniem Specjalizację I stopnia Problemy Behawioralne Kotów w Ethoplanet oraz kurs Think Cat w COAPE. Cały czas się szkoli, poszerza wiedzę o zachowaniu, zdrowiu, dobrostanie i żywieniu kotów.

Reklama

Była jedną z założycielek oraz wolontariuszką kociej fundacji Profelis, a także kocią wolontariuszką w Schronisku na Paluchu w Warszawie. Tam też opiekowała się psami, więc wie, jak koty gadają z psami. Po powrocie do rodzinnego Krakowa pomaga tu także w zadomowieniu się i zaakceptowaniu kotów w domach, gdzie jest pies oraz psów w rodzinach z kotami.

Kocia behawiorystka potrzebna od zaraz

Z jakimi problemami zgłaszają się do niej ludzie?

 Najprostszym do rozwiązania jest to, co wielu właścicielom kotów sprawia największe problemy, czyli sikanie poza kuwetą. Joanna wyjaśnia, że to nie jest kocia złośliwość, chodzi o coś innego. Ale o co? Do tego potrzebna jest konsultacja z nią i dość szybko udaje się załatwić kocie sprawy fizjologiczne.

Z czym jeszcze może być kłopot?

Kot zachowuje się agresywnie w stosunku do ludzi lub innych zwierząt. W grupie kotów występuje konflikt. Kot jest lękliwy, wycofany, wszystkiego się boi. Zwierzak drapie i niszczy meble.

Galeria: Poznać kocią duszę nie jest łatwo. Potrafi to kocia behawiorystka! (id: 2571)

Joanna pomaga też w adopcji lub kupnie kolejnego kota i ułożeniu dobrych relacji z kocim rezydentem. A także jeśli domownicy planują adopcję lub zakup pierwszego kota i chcą się do tego odpowiednio przygotować, to właścicielka profilu Kocie Gadki w mediach społecznościowych konsultuje online lub na terenie Krakowa.

Podkreśla, że najważniejsi są rezydenci. Nie można więc fundować starszym kotom przygarniania maluchów – ani kocich ani psich. To tak, jak u ludzi, mówi: starsze osoby potrzebują więcej spokoju i nie chcą już mieć obok siebie nieustannie absorbującego dzieciaka.

Kotyfikacja uratuje wasze meble

Koty nie lubią nowoczesnych sterylnych mieszkań.

Niezbędny dla każdego z nich jest drapak, stabilny i wysoki. Niektóre koty, oprócz drapania w pionie, uwielbiają też poziome drapaki, np. takie wykonane z dobrej jakości tektury.

Reklama

Warto rozbudować kocią przestrzeń w górę – koty pokochają półki na ścianach, po których mogą swobodnie skakać, a potem wylegiwać się, obserwując i kontrolując otoczenie.

Konieczne jest też zapewnienie kotu odpowiedniej ilości kryjówek na podłodze - kartonów, koszyków z wikliny, budek z filcu czy szeleszczących tuneli.

W słowniku pojęć związanych z kotami, Joanna popularyzuje nowe słowo: kotyfikacja (ang. catification). To specyficzna aranżacja domowej przestrzeni, w której nasz kot będzie miał możliwość prezentowania naturalnych kocich zachowań i zaspokajania swoich potrzeb gatunkowych w bezpieczny sposób.

Kotyfikacja to najprostszy sposób zapobiegania problemowi niszczenia mebli przez koty.

Kim są Zuza i Lester?

 Kocia behawiorystka od lat dzieli przestrzeń życiową z kotami. Tak pisze o nich na profilu Kocie Gadki:

 „W życiu obecnie towarzyszy mi kotka Zuza oraz kot Lester. Każde z nich ma inny charakter, codziennie uczą mnie czegoś nowego. Przez prawie trzy lata wychowywały się wspólnie z psem, adopciakiem ze schroniska. Przez nasz dom przewinęło się również kilka kocich tymczasów. Od butelkowej Riki, która mieściła się na dłoni, do dostojnego jegomościa Filona. Za każdym razem, kiedy oddaję je do domu stałego, jest mi smutno, pusto i ckliwie, ale jednocześnie cieszę się, że uratowałam kolejne kocie życie.

Zwierzęta to moja miłość, dają radość, nadzieję, bezwarunkowe przywiązanie. Stanowią dla mnie przeciwwagę oraz odpoczynek od biznesu – czyli tego, czym zajmuję się na co dzień.”

Dodaje jeszcze, że jako wolontariuszka – kocia czy psia – robi coś dobrego dla zwierząt. Ale one też robią wiele dobrego dla niej.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności