W ŻYCIU

Hoduje ludzką skórę. W bardzo szlachetnym celu

opublikowano: 1 GRUDNIA 2023, 09:31autor: Karolina Gawlik
Hoduje ludzką skórę. W bardzo szlachetnym celu

Potrafi manipulować ludzkimi komórkami, które mają niezwykłe własności. Nie jest lekarzem, ale trwa przy pacjentach. Hoduje skórę, którą nosi jak dotąd ponad sto osób w tym kraju.

Reklama

Skóra potrafi sama się regenerować i dlatego jest niezwykłą tkanką. Te właściwości nie biorą się znikąd, a z ogromnej liczby komórek macierzystych w niej zawartych. Skoro to komórki niezwykłe, to dobrze się do nich dobrać i je właściwie wykorzystać. W Krakowie od lat robi to biotechnolog dr hab. Justyna Drukała. Najpierw je izoluje, potem namnaża, a więc w skrócie: hoduje. Nie mylić z produkcją! To, co się dzieje w dwóch laboratoriach na Kampusie UJ, to nie taśma produkcyjna, a ekskluzywna dziedzina badań i nauki.

Jak wyhodować skórę w dwa tygodnie?

Choć naukowcy nie lubią uproszczeń, oto hodowla skóry w pięciu punktach: 1. Pobieramy mały wycinek ze skóry pacjenta i przenosimy go do laboratorium. 2. Specjalnymi metodami izolujemy pojedyncze komórki i wysiewamy je do tzw. naczyń hodowlanych. 3. Zalewamy pożywką, w której zaczynają się dzielić. Przybywa ich bardzo szybko. 4. Po około dwóch tygodniach wyjmujemy. 5. Przeszczepiamy pacjentowi na ranę.

ludzka skóra

Komórki skóry to szybkie i cwane (piękne) bestie. Po przeszczepie zasiedlają ranę, ponownie się dzielą i tworzą wysepki, których efektem jest zagojona skóra. Sama hodowla trwa dwa tygodnie. DWA TYGODNIE, żeby dostarczyć komórki dla osoby, która chodziła z niegojącą się raną na nodze na przykład 10 lat.

Cztery miliony komórek w damskiej torebce

Z ponad stu pacjentów dr Drukały około 70 miało rany trudno gojące się, a ponad 40 rozległe oparzenia. Pierwszym z nich był Mateusz - 18-miesięczny dzieciak z bardzo rozległym oparzeniem. Nałożony na ranę brzucha opatrunek ze skóry od dawców narządowych spełniał swoją rolę tylko dwa tygodnie. W tym czasie, jeszcze w partyzanckich warunkach pracowni przy Al. Mickiewicza 3 w Instytucie Biologii Molekularnej UJ, Drukała hodowała dla niego komórki. Gdy były gotowe, wsadziła je do swojej torebki i… zawiozła tramwajem do szpitala. Plastikowy pojemniczek - 2 mililitry objętości, 4 miliony komórek – przyniósł w życiu badaczki moment, którego nigdy nie zapomni. Widoku wygojonego brzucha chłopca po przeszczepie.

Reklama


Dr hab. Justyna Drukała Kierownik Banku Komórek w Zakładzie Biologii Komórki Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii i Małopolskim Centrum Biotechnologii UJ:
W mojej naturze drzemie zawsze, żeby być z pacjentem. Jego wzrok, radość, wdzięczność, nawet niewypowiedziana…. Nie trzeba nic więcej. Wracam potem na wydział i opowiadam to wszystko studentom. Marzy mi się, żeby młodzi złapali tego bakcyla, jednocześnie kierując się empatią. Bo tak naprawdę wtedy rozumiemy problem, jak podchodzimy do drugiego człowieka z właściwą uwagą i szacunkiem do jego zdrowia. Zawsze powtarzam: być dobrym człowiekiem i robić to, co się umie najlepiej.

Przez 20 lat zrobiła ze swoim zespołem 5 projektów, teraz szykuje się do kolejnego. A do tego ma ujmujące podejście do drugiego człowieka. Słuchasz jej i nagle chcesz zdobywać świat.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności