Naprawdę nie chodzi o to, żeby gonić króliczka, chodzi o to, że gdy się już go złapie (w sensie ma) trzeba traktować go tak samo, jak psa lub kota. To zwierzę przywiązuje się do właściciela i bardzo przeżywa odtrącenie. A „znudzonych” posiadaczy królików jest mnóstwo. Dlatego właśnie powstała w Krakowie Uszata Przystań. W kilka lat, znalazła nowy dom dla kilkuset porzuconych małych czworonogów.
Reklama
Wolontariuszki Przystani nikogo do adopcji nie namawiają. Wręcz przeciwnie. Kiedy ktoś zgłosi się po malucha (można je dostać za darmo) usłyszy, że to nie żaden pluszak, że nie ma nic wspólnego z rybkami, które wystarczy karmić, ani nawet żółwiem. Że królik „po przejściach” wymaga czasu, by oswoić się z nowym domem, że na początku może być agresywny. Za to, po kilku tygodniach, kiedy poczuje, że ktoś o niego dba, oddaje uczucie. Zawsze cieszy się na widok właściciela. Gdy jest szczęśliwy, pakuje się na kolana, przytula i skacze (dosłownie) z radości.
Reklama
Zanim ktoś zdecyduje się na adopcję lub kupno królika, musi wziąć pod uwagę jeszcze jedno. To zwierzęta długowieczne. Króliki żyją po 10 – 12 lat, tak, jak inne zwierzęta chorują, potrzebują pielęgnacji i szczepień. Potrzebują też towarzystwa, dlatego najlepiej kupować/adoptować zwierzęta parami. Zajęte sobą maluchy wymagają mniej opieki, są zdrowsze i bardziej szczęśliwe.
Jak powiedziała mi Kinga Zając z Uszatej Przystani – zabierając zwierzaki z azylu ratuje się króliki podwójnie, te zabrane i te, które będą mogły przyjść na ich miejsce. Uszatą Przystań można również wesprzeć przekazując 1% swojego podatku.