W WOLNYM CZASIE

Światowy dzień... frytek! Na Kazimierzu belgijskie kontra holenderskie

opublikowano: 13 LIPCA 2019, 06:01autor: Karolina Gawlik
Światowy dzień... frytek! Na Kazimierzu belgijskie kontra holenderskie

Frytki Belgijskie to w kategorii street food, jedna z topowych przekąsek krakowian. Na Kazimierzu ma jednak konkurencję, inspirowaną stolicą największego rywala - Amsterdamem. 13 lipca to Dzień Frytek.

Różnica między frytkami holenderskimi, a belgijskimi jest niewielka i opiera się głównie na grubości – te pierwsze są nieco cieńsze. Po drugie, Belgowie rzadziej niż Holendrzy jedzą je z majonezem. W obu przypadkach ziemniak musi być na tyle słodki, żeby w procesie smażenie cukier wytrącił się i nadał frytkom chrupkość. W obu krajach stosuje się dwie temperatury smażenia.

Miałam więc obawy, że w Amsterdam Chips trafię na frytki, które właściwie niczym się nie różnią od tych, które uwielbiam z placu Nowego i skweru Judah. Okazuje się jednak, że naprawdę smakują inaczej. Może to też kwestia tłuszczu – belgijska odmiana jest smażona na wołowym, a holenderska na dowolnym, więc w lokalu przy Warszauera postawili na tłuszcz roślinny.

frytki holenderskie

Tradycja zachowana – frytki rzeczywiście są cieńsze i można je polać nie tylko majonezem, ale też sosem z orzeszków arachidowych. W Europie spotyka się go tylko w Holandii, gdzie przybył z kolonii w Azji. Używa się go niemal do wszystkiego. Wszystkie sosy, tak jak w przypadku Frytek Belgijskich, są domowej roboty. O ile w Belgijskich cenię najbardziej bakłażan i miód z musztardą, tu wygrywa chyba sos duński.

Artur Nieodśpiał jest też właścicielem Zupa Soup Baru i Beef Burgera przy tej samej ulicy, więc dobrze wie, jak rozwijać street food w tym mieście. Tym razem postanowił, że frytki będą od początku do końca holenderskie, dlatego oprócz tradycyjnych receptur, prosto z Amsterdamu sprowadził serce lokalu – maszynę do smażenia z czterema kotłami. Ponoć smak doceniają sami Holendrzy, którzy już odwiedzili świeżo otwarty bar.

Sondaż: Które frytki są Twoim zdaniem lepsze? (id: 6)

Niedośpiał mówi, że otwierając lokal, nie myślał o konkurowaniu z belgijskimi, bo to inna przekąska. Po degustacji przyznaję, że chyba rzeczywiście tak jest - albo pokochasz jedne, albo drugie (głosy w ekipie nagraniowej podzielone po połowie co do faworyta). To chyba najlepszy aspekt otwarcia tego miejsca, że klient dostaje alternatywę.

Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na godziny otwarcia, bo te, co by nie mówić o braku rywalizacji, są konkurencyjne: w piątki i soboty Amsterdam Chips działa do godz. 3. Belgijskie na pobliskim placu Nowym są otwarte do godz. 1.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności