Juliada to wyjątkowa impreza nie dlatego, że biorą w niej udział setki zawodników i tysiące widzów. Zabawa, sport, rywalizacja służą tu czemuś więcej. Chodzi nade wszystko zakomunikowanie ważnych idei: "Sport przeciw przemocy” - wyjaśnia ksiądz Andrzej Augustyński, założyciel Stowarzyszenia SIEMACHA, które już po raz 21 zorganizowało Juliadę.
W miniony weekend krakowski Rynek Główny został oddany w ręce dzieci i młodzieży, które jako pełnoprawni krakowianie, przejęły zabytkową przestrzeń i uczyniły z niej miejsce wypełnione ruchem, zdrową rywalizacją,młodzieńczą energią.
- Sport oczywiście na co dzień odbywa się w specjalnie do tego przygotowanych salach, halach, boiskach, w różnych innych miejscach, które służą temu, żeby sport uprawiać. Raz na jakiś czas wychodzi się jednak w przestrzeń miasta po to, żeby zakomunikować ludziom, którzy tu mieszkają, żyją, przyjeżdżają jako turyści, że młodzi ludzie w tym mieście są ważni, że to miasto także do nich należy, że takie miejsce jak Rynek Główny w Krakowie nie jest tylko eleganckim salonem, w którym pije się kawę, jada się ciasteczko, ale że to miejsce służy także komunikowaniu ważnych idei. Tą ważną ideą było: „Sport przeciw przemocy” - opowiada ks. Andrzej Augustyński, założyciel Stowarzyszenia SIEMACHA.
Juliada to impreza, która już od ponad 20 lat propaguje sport oraz kulturę fizyczną wśród dzieci i młodzieży w calej Małopolsce. Chodzi o to, by młodzi ludzie, którzy spędzają wakacje w mieście, mogli to robić w sposób bezpieczny i aktywny, bez względu na zasobność portfela rodziców. To równocześnie wydarzenie, któremu przyświeca hasło “Kraków ufa młodym” - ma być to więc także sygnał dla starszych krakowian o tym, że warto obdarzyć swym zaufaniem młodsze pokolenia.
Ksiądz Andrzej Augustyński:
20 lat temu młodzież była najprawdopodobniej najbardziej napiętnowaną grupą społeczną. Cokolwiek wydarzyło się w mieście, a były to pojedyncze wydarzenia, jak działanie pseudokibiców, czy jakiekolwiek inne zdarzenia, które rzucały się cieniem na reputacji młodego pokolenia, powodowały, że media rozjeżdżały tych młodych ludzi. W efekcie rodziła się reakcja społeczna, że młodzież oczywiście przyszłością narodu, ale najlepiej, żeby oni byli troszkę dalej od nas, żeby nam nie przeszkadzali, bo wybiją szybę, bo zachowują się głośno, bo generalnie są uciążliwi.
Stowarzyszenie SIEMACHA w swej działalności zwraca uwagę na fakt, że sport może mieć podstawowe znaczenie w budowaniu osobowości młodego człowieka:
Młodzi ludzie zdobywają poprzez sport ważne doświadczenie społeczne - tworzą drużynę, uczą się przestrzegania reguł, dążą do wspólnego celu, przeżywają zwycięstwa i porażki. Ks. Augustyński wspomina: - My już wtedy wiedzieliśmy, że wychowanie nie tylko odbywa się w domu i w szkole, ale że wychowanie odbywa się w miejscach i w grupach, które powstają spontanicznie, szczególnie wtedy, kiedy młodzi ludzie mają „naście” lat, są poddani ich niezwykle silnemu oddziaływaniu i my dorośli nie jesteśmy tego w stanie zmienić. Możemy tylko zaakceptować ten fakt i umieć to odpowiednio wykorzystać.
W tym roku podczas Juliady wyjątkowo można było skorzystać z atrakcji rozlokowanych w dwóch lokalizacjach - na Rynku Głównym i Błoniach. Na parkingu stadionu Wisły powstała Strefa Sportów Miejskich. Tu można było doskonalić umiejętności jazdy na hulajnogach, bmx-ach, rolkach i deskorolkach. Zbudowano w tym celu specjalny, wyczynowy tor przeszkód. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwali doświadczeni instruktorzy, którzy służyli także swą radą i pomocą.
- Chcemy zawsze wychodzić naprzeciw oczekiwaniom młodzieży. O takich sportach miejskich, które były na tegorocznej Juliadzie, jeszcze kilka lat temu nikt nie słyszał, a dziś cieszą się bardzo dużą popularnością. - tłumaczy Tomasz Skrzypek, koordynator Juliady 2019.
Na Błoniach można było skorzystać ze znacznie spokojniejszej rozrywki - konnej oprowadzanki. Piękne konie różnej maści zostały na tę okazję przywiezione przez z prowadzonego przez SIEMACHĘ Centrum Sportów Konnych w Odporyszowie koło Tarnowa.
Na Rynku Głównym można było wziąć udział w turnieju mini piłki nożnej, streetballu, breakdance, tenisa stołowego, szachów i scooter jam (zawody na hulajnogach).
W sumie Juliada proponowała dzieciom i młodzieży 10 różnych dyscyplin sportowych.
- Zawodnicy, grając w tym niezwykłym, centralnym miejscu dla miasta, właśnie ogłaszają coś ważnego. Mam na myśli to, że oni sami są przez to ważniejsi, że to co robią, nabiera szczególnego znaczenia. Głęboko wierzymy w to, że to wspomnienie z Rynku pozostaje na długo i sprawia, że resztę wakacji o wiele chętniej sięgną po piłkę, zgromadzą własną ekipę i pójdą grać na swoim własnym podwórku - mówi ks. Augustyński.
Juliada to ważna impreza, ale to jedynie wycinek działalności Stowarzyszenia SIEMACHA, które pracę z dziećmi prowadzi przez okrągły rok.