Czytam w Gazecie Krakowskiej o taksówkarzach. Tytuł taki: „Pułapka na turystów w Krakowie. Tyle chciał taksówkarz za krótki przejazd w centrum miasta. Skarga pasażera, sprawdziliśmy stawki".
Reklama
Zanim przeczytałem o tym, jak taksówkarze mało chcą za przejazd, przypomniałem sobie moją sytuację z taksówkarzem w Warszawie. Leciałem samolotem przez Frankfurt do Nowej Zelandii. Przyjechałem na Dworzec Centralny. Byłem z dużą walizą. Jak mnie zobaczył taksówkarz, rzucił się, by mi walizkę umieścić w bagażniku. Wsiadłem. Musiałem podać adres. Podałem. Poinformowałem kierowcę, że kurs będzie krótki. Był to najbliższy hotel dworca Warszawa Centralna. Taksówkarz jeszcze przed chwilą rozmowny, zamilkł.
Jedziemy w milczeniu. Podjechaliśmy wkrótce pod wymieniony hotel. Taksówkarz otworzył bagażnik. I nic. Stoimy obaj. W końcu rzucił słowo „ śmiało". Musiałem wyjąć walizę z bagażnika. Koniec opowieści. Zapłaciłem tyle. ile było na liczniku.
Po przypomnieniu sobie tej opowieści zacząłem czytać wymieniony artykuł. Pewien pasażer Paweł skarżył się Gazecie Krakowskiej na to, ile chciał od niego krakowski taksówkarz. Ludzie! Gdzie była poprzednia stolica Polski? W Krakowie! Co to oznacza? Że taksówki w tak starym mieście muszą być droższe.
Wymieniony taksówkarz zażądał prawie trzystu złotych. To oburzyło pana Pawł . Ile lat Kraków był stolicą kraju? Około 500 lat. A Warszawa ile? Tu zdania są podzielone. Bo jak traktować Warszawę podczas zaborów? Cytuję za Internetem: „ Warszawa zaczęła być uznawana za faktyczną stolicę, a formalnie ten status potwierdzono w 1918 roku”. O czym my mówimy? Taksówkarz krakowski wziął ten fakt pod uwagę i stąd cena, która mogła się wydać wygórowana panu Pawłowi. Mam nadzieję, pan Paweł nie jest z Gniezna, które było przecież jeszcze wcześniej stolicą kraju.
O tym w artykule ani słowa. Kurs, za który taksówkarz żądał tak wysokiej ceny został wyceniony przez dziennikarzy (brali pod uwagę co było wydrukowane na naklejce zdobiącej drzwi taksówki) na 50 złotych. Był to kurs spod Galerii Krakowskiej do hotelu na ulicy Sławkowskiej.
Jeszcze jedna opowieść mi się przypomniała. Na festiwal „Jazz nad Odrą" przyjechał krakowski zespół Old Metropolitan Band. Wysiedli na dworcu we Wrocławiu. Mieli trochę bagażu więc nie mieścili się do jednej taksówki. Wsiedli do dwóch. Kiedy ci, którzy mieli jechać drugą taksówką podali adres taksówkarzowi ten stwierdził „ale przecież ten hotel jest tu po drugiej stronie ulicy".
„To gdzie pojechali ci którzy wsiedli przed nami?" „Nie wiem" odparł zgodnie z prawdą taksówkarz. Znam jeszcze parę anegdot związanych z taksówkarzami . Ale myślę, że czas na konkluzję. Po pierwsze Kraków jako stare miasto będące niegdyś stolicą kraju ma swoje stawki za kurs. Po drugie we Wrocławiu co drugi taksówkarz jest uczciwy. Po trzecie taksówkarz warszawski musi się jeszcze sporo nauczyć, choć naukę już zaczął. A poza tym taksówkarze we wszystkich miasta Polski walczą z kierowcami na aplikacje. I biorąc to pod uwagę zatytułowałem ten felieton.