KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki: Jak zaistnieć, czyli co się wydarzyło w sejmowym bufecie?

opublikowano: 23 MAJA 2025, 18:19autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki: Jak zaistnieć, czyli co się wydarzyło w sejmowym bufecie?

Wśród aktorów istnieje takie pojęcie. Zaistnienie. Pamiętam, jak bardzo dawno temu, odbywałem rozmowę z pewnym reżyserem telewizyjnym, który pojawił się na spotkaniu z aktorką. Rozmawialiśmy o mającym powstać programie. Rozmowa nasza miała się ku końcowi, kiedy włączyła się w nią aktorka: „ chodzi o taki program bym mogła zaistnieć".

Reklama

Nie pamiętam co jej odpowiedziałem, coś chyba w stylu, że jak program będzie dobry, to zaistniejesz, jeśli kiepski nie. Pojąłem, że dla aktorów istotne jest zaistnienie.

Dlatego Ci, którzy Zaistnienia nie doznali, próbują swoich sił w innych dziedzinach. Jednym z takich pól gdzie mogą się wykazać jest, na przykład, piosenka aktorska. Kiedyś występowałem śpiewając w chórku z laureatką tego festiwalu. Zauważyłem, że laureatka nieco fałszuje. Po wykonaniu tej piosenki zaprosiłem ją do stojącego na zapleczu pianina. I ,nie mając szczerze mówiąc, wielkiego pojęcia o grze na tym instrumencie wystukałem jak powinien brzmieć refren piosenki, w której wspólnie występowaliśmy.

Ona spokojnie zapytała: „ a są tam jakieś czarne klawisze?" „Są" odpowiedziałem zgodnie z prawdą. „ Ja czarnych nie śpiewam" - odparła. To było lata temu. Teraz młodzież świetnie śpiewa, można się przekonać oglądając w telewizji koncert laureatów tego festiwalu .

Zaistnieć można, będąc aktorem, na różne sposoby. Kiedyś ,co może starsi z państwa pamiętają, mówiło się (podobno to plotka), że pewien popularny wówczas aktor uderzył na pokładzie samolotu syna ówczesnego premiera. W obronie kobiety. Ten zresztą aktor lata później postanowił zaistnieć uderzając szablą w portrety nazistów. Czy się udało nie wiem , ale w gazetach było o tym wydarzeniu mnóstwo informacji.

Zaistnienie jest poważną sprawą. Trzeba być troszkę znanym. Przecież nikt nie będzie się zajmował naszą sprawą, jeśli w niej nie weźmie udziału ktoś choć troszkę znany. I tak właśnie było w tym tygodniu w Sejmie. Pewien aktor, już troszkę znany, uderzył posła a może nawet dwóch posłów w sejmowym bufecie. Zastanawiałem się skąd tam się wziął. Otóż, jak przeczytałem, wprowadził go do sejmu były poseł ugrupowania PiS, który poprosił o pomoc innego posła tej samej formacji. Już czynnego.

I po tym wprowadzeniu aktor znalazł się w bufecie sejmowym gdzie zaatakował posłów tej samej opcji politycznej, dzięki której do sejmu wszedł. Dziwne, że nie zaatakował tych którzy mu umożliwili wejście. Podobno chodziło o wynik wyborów. W każdym razie Internet pęka od doniesień, gazety pełne informacji o zdarzeniu. Czyli zaistnienie zaistniało .

Szkoda, że tak krótko… Znów trzeba będzie coś wymyślić…

fot. Wikipedia.