KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki: pierwszy raz byłem na meczu, oto lista moich zdziwień

opublikowano: 18 KWIETNIA 2025, 10:40autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki: pierwszy raz byłem na meczu, oto lista moich zdziwień

Mimo swego poważnego wieku pierwszy raz w życiu byłem na meczu piłki nożnej! Zdziwienia: po pierwsze, że stadion jest mniejszy niż sądziłem. Nawet zastanawiałem się dlaczego. W końcu wpadłem na to, że ostatnio fizycznie byłem na boisku piłkarskim w szkole. Później już nigdy.

Reklama

Wtedy stadion wydawał mi się ogromny. Bo ja byłem, że tak powiem, mały. Zdziwienie drugie: W czasie meczu odpalono race. W dwóch sektorach. W mniejszym gdzie zasiadali kibice Śląska i w dużo większym gdzie siedzieli kibice Cracovii. Wśród siedzących wokół mnie ktoś powiedział: „tak ich sprawdzają".

Zdziwienie trzecie:  ci piłkarze grają tak, jakby im nic nie płacili. A przecież płacą. I to nieźle. Takiego poziomu spodziewałbym się po drużynach podwórkowych.

Zdziwienie trzecie: spiker zapowiedział minutę ciszy z powodu niedawnej śmierci byłego trenera reprezentacji  Leo Beenhakkera. I chyba nikt z Cracovii nie grał w tej drużynie, bo jedynymi, którzy tę prośbę zignorowali byli kibice Cracovii. Niech następny trener trzy razy się zastanowi czy brać do drużyny piłkarzy Cracovii czy nie. Bo może go czekać zdziwienie. Po śmierci oczywiście.

Zdziwienie czwarte: Liczba dzieci na stadionie. Co tu kryć mnóstwo. Mówią na to jakoś tak z wędkarska „narybek" .

Zdziwienie piąte: oklaski. Jako, że całe lata występowałem na scenie zostałem przyzwyczajony do tego, że oklaski są za coś. To okazuje się nie dotyczy publiczności stadionowej. Jeśli bramkarzowi udało się złapać piłkę – oklaski. Jeśli piłkarzowi uda się trafić piłkę – choć nie było do niego skierowana – oklaski. Szczerze mówiąc oklaski są za wszystko. Oczywiście pod warunkiem, że dotyczą naszej drużyny. Nie dotyczy to oczywiście drużyny przeciwnej, ale po co ci kibice tu przyjechali? Oczywiście, jak kiedyś zaznaczył Jerzy Dobrowolski, oklaski są za coś. Zapowiadają Edwarda Gierka – oklaski. Za co, za to ,że umie chodzić? Ten zwyczaj przeniósł się na stadiony.

Kiedyś zapytałem mego syna (chodzącego na mecze) czy publiczności nie przeszkadza, że słynny Maradona strzelił gola ręką – co wszyscy widzieli, czy to nie jest powód do dyskwalifikacji, odparł, że nie. Liczy się wynik. Jeśli sędzia się zagapił to jego wina a nie Maradony.

Podsumowanie: Kiedy poinformowałem mego kolegę, że Śląsk pokonał na stadionie Cracovii tę właśnie drużynę, kolega bardziej w sporcie zorientowany niż ja stwierdził - sprzedany mecz. Przecież Śląsk był zagrożony spadkiem  Nie podał jaki to spadek i po kim.  Kiedyś w telewizji wypowiadał się old boy piłkarski. I ten pan stwierdził, że mecze old boyów odbywają się o, jak to się pięknie mówi, pietruszkę. W tym wypadku pietruszką była beczka piwa. I wiecie państwo co? Też ten mecz był sprzedany. To o czym my mówimy?