Koń jaki jest, każdy widzi... to najsłynniejsza sentencja autorstwa Benedykta Chmielowskiego. Przypomniałem sobie jeszcze dowcip z koniem.
Reklama:
Jedzie facet na wozie ciągniętym przez konia i krzyczy: „węgiel przywiozłem, węgiel przywiozłem". Koń się odwraca do niego i mówi: „ no, tyś przywiózł".
Dlaczego dziś zacząłem od przypowieści o koniu? Przeczytałem w Gazecie Krakowskiej o nowym pojeździe, który miałby hipotetycznie wozić turystów do ulubionego Morskiego Oka. Cytuję gazetę: „Czy elektryczny fasiąg może zastąpić tradycyjne powozy wożące turystów na drodze do Morskiego Oka? Do Zakopanego przyjechał pojazd, który – zdaniem konstruktorów – nadaje się na tatrzański szlak. Oglądali go fiakrzy z Morskiego Oka. Ich zdaniem z tradycją nie ma on nic wspólnego. A brakuje w nim przede wszystkim... konia.”
E-fasiąg to nowa nazwa. E oznacza, że jest elektryczny. A fasiąg to fasiąg. Przeczytałem, że to nazwa pojazdu służącego do przewozu turystów i że pochodzi z języka góralskiego. Chciałoby się powiedzieć ..”e (powątpiewanie) fasiąg". Co tu kryć, górale są przywiązani do konia. Oczywiście w przenośni.
Napisałem to zdanie i doszło do mnie, że niektórzy czytelnicy mogą nie wiedzieć co to jest przenośnia. Przenośnia to jest mówienie o czymś innym niż wynikałoby to z odczytania zdania wprost. Podobnie jest z ironią. Mówienie o czymś ironicznie – co w druku przecież trudno zaznaczyć – to mówienie are bur. Are bur czyli w przenośni. Możemy chyba uznać sprawę za załatwioną.
Często sądząc po reakcjach na moje pisanie widzę, że niektórzy czytelnicy nie odczytują ironii zawartej w moich tekstach. Przecież nawet w zacytowanym na początku tego tekstu dowcipie występuje zjawisko nie występujące w przyrodzie. Koń, który mówi? Był kiedyś taki serial w telewizji, w którym występował koń który mówił. Bardzo popularny. Dziś królują filmy o zombie . I nikt się nie dziwi. Przecież koń to jest coś co występuje w przyrodzie (choć coraz rzadziej) a zombie nikt nie widział. Okazuje się, że łatwiej uwierzyć w zombie niż w konia, który mówi.
Jeszcze jest jeden dowcip o koniu. Jedzie mężczyzna wozem. Koń go ciągnie. Wóz ciągnie, nie mężczyznę (no właśnie trzeba być precyzyjnym). Na wozie gospodarz, obok biegnie pies gospodarza. „Ale upał – mówi gospodarz. Okropny – zgadza się pies. O rany –dziwi się mężczyzna – do dziś nie wiedziałem, że umiesz mówić. Ja też nie wiedziałem – dodaje koń.
Za parę lat tak będzie wyglądał ten dowcip. W e-fasiągu siedzi mężczyzna. Obok biegnie pies – trzeba przyznać, że psów w Polsce nie brakuje – widzę to na spacerach – gdzieś przeczytałem ,że w Polsce co drugi obywatel ma psa. Wracam do opowieści: Mężczyzna mówi, ale upał. Na co pies „rzeczywiście” i na to mężczyzna: „ nie wiedziałem, że umiesz mówić". Na co e-fasiąg „ ja też".
Łatwiej będzie zrozumieć, że e-fasiąg się odezwał (zombie), niż że pies. Cóż, tego należy się spodziewać...
Reklama