Zbliża się koniec roku. W związku z tym pojawiają się różne rankingi. Właśnie przeczytałem, że pojawił się ranking piekarń w Krakowie. Jak napisano „według internautów”. Czy to uwiarygadnia ten ranking, czy wręcz przeciwnie? Określenie „według internautów” oznacza, że są to ludzie posługujący się komputerem, czyli nowocześni.
Reklama
Z tym że teraz poza moim pokoleniem i to też nie całym, wszyscy posługują się komputerem. Nie jest to więc wyróżnik. Czy ci internauci, oceniając krakowskie piekarnie, zamawiali pieczywo online? I ze wszystkich piekarni? Czy można raczej sądzić, że kupowali pieczywo w jednej piekarni i na nią zagłosowali. Czy w ogóle nie kupowali, tylko klikali. Wygrywa więc piekarnia, którą odwiedza więcej ludzi posługujących się Internetem, co nie znaczy, że ma najlepsze pieczywo.
Ranking powinien wyglądać tak: najwięcej internautów je bułki z piekarni tej i tej, mniej bułek kupują internauci w piekarni „duszek” a jeszcze mniej… i tak dalej. Mam propozycję dla piekarni. Oczywiście, jeśli im zależy, by w przyszłorocznym rankingu internautów dobrze wypaść.
Niech zmienią nazwy.
Niech się nazwą na przykład „Enter”, i reklama: „Dobrej bułki z serem, nie zjesz poza Enterem”. „Spacja” i reklama: „nie zjesz dobrej kolacji, nie kupiwszy bułek w Spacji”, czy „Online”: „Nigdzie nie jest tak fajnie, jak w naszym online”. I wtedy zobaczymy, jak będzie wyglądał ranking piekarni „według Internautów”.
Tu mi się przypomniał żart. Żydowski. Ja nie wiem, czy teraz można mówić „żydowski”. Bo wszystko się pozmieniało. Cygan to Rom, Murzyn to Afroamerykanin i tak dalej. Z Murzynem to akurat słusznie.
Nie wiem, czy wszyscy państwo wiedzą, że u nas w Krakowie mamy czarnoskórego weterynarza. I kiedyś przyszedł do niego facet z psem. I ten weterynarz prosi: „proszę zawołać psa, żeby mi wskoczył na stół, bo chcę go zbadać”, a facet nic. Weterynarz powtarza: „proszę zawołać psa!” I facet woła: „pies, pies”. A pies nic. Weterynarz: „panie, jak pan go woła? Jak się wabi ten pies?” A facet: „Murzyn”.
No więc może zaryzykuję ten żart żydowski, bo wiąże się z początkiem tego felietonu.
Do papieża przychodzi delegacja Żydów. „Panie papież, my mamy taką propozycję, by po słowach „chleba naszego powszedniego” dodać „i coca-coli…”. Papież oniemiał: „czy wyście zwariowali? To jest modlitwa!” Na co delegacja: „Ale my płacimy 100 milionów dolarów!” Papież uniósł się: „To jest modlitwa!.” Na co delegaci „Tak, wiemy, więc my dajemy 200 milionów dolarów.” Papież nie wytrzymał: „Wynoście się natychmiast!” Żydzi wyszli. Idą spokojnie, aż w końcu jeden mówi: „ciekawe, ile dali ci piekarze?”.
I w ten sposób wróciłem do początku mojego felietonu. Do rankingu. Ktoś uznał, że my ludzie kochamy rankingi. I co chwilę ogłaszają kolejne. Nigdy nie wiemy, jakie kryteria zastosowano. A one są istotniejsze, niż cały ten ranking.
Powiedzmy, że ktoś ogłasza ranking „która firma produkuje największe buty numer 41”. Tu wszystko jest jasne. Porównuje się buty nr 41 i któraś firma wygrywa. Na pozór wydaje się, że numer 41 to numer 41, ale właśnie na pozór. Jasne są kryteria rankingu. A gdy się ogłosi „która firma produkuje największe buty?” Kryteria są rozmyte. Damskie czy męskie? Najwyższe czy najdłuższe i tak dalej.
Pojawią się różne rankingi. Oraz prognozy. Też wyborcze. Pamiętajmy o kryteriach. Nie zawsze 41 jest 41.
A ile osób będzie zadowolonych, że przeczytało ten tekst? Oczywiście według Internautów. Choćby dlatego, że inni tego tekstu nie przeczytają.
Reklama