W sobotę wydarzenie, jakiego świat nie widział od 70 lat – koronacja króla Zjednoczonego Królestwa – więc siłą rzeczy odkurzam wspomnienia mojego spotkania z bohaterem tej uroczystości. Nieodłącznie kojarzy mi się z jednym zdjęciem.
Reklama
Karol jako Książę Walii był w Krakowie trzykrotnie w 1993, w 2002 oraz 2008 roku. Podczas ostatniej wizyty towarzyszyłem mu z aparatem. No dobrze, słowo „towarzyszyłem" jest trochę na wyrost. Liczba funkcjonariuszy służb bardziej lub mniej specjalnych stawała się nie lada wyzwaniem, by w kadrze znalazł się ktoś inny niż ochroniarz.
Celem wizyty było otwarcie Centrum Społeczności Żydowskie (JCC), które powstało przy niemałym zaangażowaniu księcia. Plan wizyty w Krakowie był dość sztampowy: Wawel, Rynek, Sukiennice, kościół Mariacki a na zakończenie Kazimierz. Wszędzie być nie mogłem, nastawiłem się więc na zdjęcia na Wawelu, w pobliżu kościoła Mariackiego (do środka nas nie wpuścili) i na Kazimierzu.
Większość zdjęć, co tu dużo mówić, do udanych nie należała. Setki rąk, nóg, parasoli skutecznie uniemożliwiały złapanie dobrego kadru. Punkt programu na Kazimierzu był ostatnią szansą na oryginalne zdjęcie.
Na Miodowej przed JCC jakimś cudem udało mi się przedrzeć przez kordony ochrony, policji i oficjeli i uchwycić szczególny moment.
Reklama
Książe Karol wziął młotek i na znak otwarcia JCC przybił przy wejściu mezuzę, czyli zwitek pergaminu z naniesionymi dwoma fragmentami Tory (Księga Powtórzonego Prawa 6,4–9 i Księga Powtórzonego Prawa 11,13–21). Zwykle jest umieszczony w pojemniku wykonanym z drewna, metalu, kości lub szkła, albo w rurce, i zawieszany na zewnętrznej, prawej framudze drzwi.
Od tej pory książę, a obecnie król Karol nieodłącznie kojarzy mi się ze sceną z „młotkowym”.