W OPINII

Marek Lasyk: Wielką zgrozą powiało w "Naszej Ukochanej Konserwie"

opublikowano: 9 LISTOPADA 2019, 13:24autor: Marek Lasyk
Marek Lasyk: Wielką zgrozą powiało w "Naszej Ukochanej Konserwie"

Wielką zgrozą powiało w Naszej Ukochanej Konserwie (dla nieświadomionych to znana nazwa Krakowa . Oto ukazała się oficjalna wieść potwierdzona przez szacowny magistrat nasz: miejski operator rowerów chce wycofac się przed czasem z miasta. Strach blady padł był na zagorzałych zwolenników miejskiego rowerowania. Słowa skandal, zgroza, płacze i zgrzytanie zębami rozniosło się po najbardziej znanych społecznościach interntowych.

Reklama

Towotu w rowerowe koła dodał oficjalny komunikat głoszący, że oto firma prowadząca wynajem rowerów miejskich wypowiada umowę i od 1 stycznia nie chce już zarabiać (w domyśle tracić) na wypożyczaniu na minuty, godziny czy dni. Zaś w kuluarach mówi się, że to przez hulajnogi, które rozpanoszyły się po Naszej Ukochanej Konserwie.

Cykliści twierdzą, że prowadzą nierówną walkę. Budują stacje, gdzie można zostawić i wypożyczać rowery. Za zostawienie rowerów gdzie się chce, pobierają dodatkowe opłaty, serwisują i reperują, rozwijają sieć no i płacą podatki. A oni, od tych hulajnóg to tylko apkę kupią, u Chińczyka zamówią 100 hulajnóg, no i hulaj dusza po Konserwie.

Problem jest istotny zaiste, bo zajmują się tym zagadnieniem najwyższe rządzące sfery. Znaczy nie problemem umowy w Krakowie, tylko uregulowaniem korzystania z jazdy na hulajnodze. Bo któż z nas nie potknął się o porzuconą hulajnogę, któż z nas nie widział ludzi z szałem w oczach pędzących na tym urządzeniu, bynajmniej nie odpychając się nogą, jeno włączając manetkę i już jest z niego co najmnej Easy Rider.

Galeria: Czy to już koniec miejskiego roweru w Krakowie? (id: 435)

Hulajnogi to nieokreślony pojazd, ni to pojazd. ni to pieszy a ponieważ w naszym kodeksie nie ma dalej nic o hulajnodze, to w zasadzie można robić na niej, co się zechce. No i jeżdżą "rajdowcy" za złotówkę, za minutę, bez kasku, z szaleństwem w oczach. Minister Adamczyk coś tam obiecywał, coś się uchwaliło, coś się ustaliło, ale dalej na ulicach jest, jak jest. Mówiąc wprost na razie zmian kodeksowych nie widać.

Co dalej z naszymi miejskimi cyklistami? Ano nic. Zapewne wszytko pójdzie starym sprawdzonym ulubionym szlakiem Polaków: "jakoś to będzie". Miasto będzie się handryczyć z operatorem, nie wymawiając umowy, grozić karami finansowymi zapewne, może zapłaci więcej niż złotówkę za rower co miesiąc aby umowę urzymać do 2024 tak, jak było podpisane. Być moze operator też zmięknie, no i "jakoś to będzie".

Reklama

Tylko my nadal będziemy się potykać o hulaje porzucone przez nas samych, będziemy iść chodnikiem rozglądając się chyłkiem czy aby szalony pojazd właśnie nam nie wjeżdża w nogi. Ale jakoś to będzie i zgodnie z zasadą rządzących "damy radę".

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności