Przeczytałem, że na Kazimierzu będzie SOR. Ucieszyłem się. To nie jest z tą służbą zdrowia tak źle. Skoro otwierają nowy SOR, to znaczy, że mają lekarzy, sprzęt itd. A my (społeczeństwo) dostarczymy pacjentów. Nas. Już zaczynałem się rozglądać za chorobą, która mogłaby mnie zmóc, gdy przeczytałem, że SOR na Kazimierzu, to Strefa Ograniczonego Ruchu.
I bynajmniej nie chodzi o ortopedię, jak można by przypuszczać, biorąc pod uwagę „ograniczony ruch”. Chodzi o ruch samochodowy. Tam, gdzie niegdyś miała być strefa dostępna tylko dla samochodów elektrycznych, będzie Strefa Ograniczonego Ruchu. Wszystko dobrze, tylko ta nazwa! Musi być strefa? A może mógłby być obszar? Skrót wtedy byłby OOR. Nie ładniej? Ja wiem, że w angielskim dwa „o” czyta się „u”. To co z tego? Po angielsku czytałoby się „UR”. Mogłoby to nawet sugerować urologię. Wszystko lepsze niż SOR.
Za mojej młodości SOR oznaczało Szkoła Oficerów Rezerwy
Teraz Szpitalny Oddział Ratunkowy. Złośliwi mówią, że do tego doprowadziliśmy wojsko. Skróty nazw to wspaniałe pole do zabaw. Pamiętam, jak za czasów słusznie minionych, rozwijało się skrót PKP. Płać Konduktorowi Połowę. Chodziło o namawianie do niekupowania biletu w kasie, tylko dawanie „w łapę” konduktorowi. Dawanie „w łapę” to była łapówka. Dziś nie do pomyślenia. Kiedyś Leszek Moczulski rozwinął skrót PZPR. W sejmie krzyknął: Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji. Młodszych informuję, że PZPR to Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Tak jak dziś PiS czy PO czy PSL. Te skróty też są wykorzystywane. Słyszałem, jak ktoś mówił „tak gadasz, ni w PIS, ni w PO”.
Skróty były wykorzystywane często. Każdy bywalec restauracji znał skrót „sur. z kap. czerw.” Opowiadano mi, jak do restauracji wszedł obcokrajowiec (był w turbanie stąd podejrzenie, że obcokrajowiec) i czytał przy pomocy słownika menu. Kotlet – przetłumaczył, schabowy – przetłumaczył, ziemniaki z wody – przetłumaczył, doszedł do sur. z kap. czerw. Szuka w słowniku sur – nie ma, szuka kap – nie ma, szuka czerw – znalazł złożył menu i wyszedł.
Ludzie potrafią wiele znieść dla skrótów.
Najbardziej pożądany jest obecnie mgr. Bez kropki. Kropka, którą umieściłem, jest kropką kończącą zdanie. Pamiętam, że kropki nie ma po skrócie, jeśli ostatnia litera skrótu jest ostatnią literą słowa skróconego. Dlatego mgr jest bez kropki, dr jest bez kropki, a prof. jest z kropką. Żeby przed nazwiskiem móc umieścić mgr, ludzie potrafią pięć lat spędzić na UJ, na UW, na AR, a nawet AGH. Że już nie wspomnę o AM. Tu ciekawostka. Absolwent AM w zasadzie jest magistrem lub lek. med. a mówi się do niego „panie doktorze”. I on się nie obraża.
Kobiety mają taki system, że kiedy rozmawiają z policjantem zwłaszcza drogowym tytułują go „ porucznikiem”, licząc oczywiście na jego przychylność. Na co policjant odpowiada „nie jestem porucznikiem”. Na to kobieta: „ale na pewno pan będzie!”. Gorzej to brzmi, jeśli kobieta trafi na kapitana.
To, co opisałem powyżej, dotyczy całego kraju. Wróćmy do Krakowa.
Jeśli ktoś wynajmuje kamienicę, może odpowiedzieć na pytanie „komu pan wynajmuje?” „Nie indaguj komu” w skrócie NIK.