Być może Wrocław to moja obsesja, bo znów początek felietonu będzie o stolicy Dolnego Śląska, w której się urodziłem i spędziłem czas do 18 roku życia. Resztę swoich dni przepierdzielam w Krakowie. Pewnie aż do śmierci, tego pięknego dnia, w którym długi moje zostaną spłacone. Znaczy, same się spłacą. Wyzerują. Ale póki co, Deutsche Bank dalej mnie łupi na transakcji frankowej…
No więc, przejeżdżałem w tym pięknym, acz kulturalnie wynędzniałym mieście Wrocław, obok sceny Teatru Polskiego, Świebodzki. To tam jeszcze 10 lat temu oglądałem jedne z najlepszych spektakli w Polsce. Gdybym miał wymienić jeden z nich, z pewnością byłaby to „Sprawa Dantona” Stanisławy Przybyszewskiej w reżyserii Jana Klaty. Na spektaklu byłem parę razy. Korytarzem przechadzał się buntowniczy reżyser młodego pokolenia. Przyszły gwiazdor polskiego teatru, który swoimi realizacjami zaczaruje w przyszłości niejedną scenę.
Dziwna fryzura - pomyślałem. Dziwny typ - skomentował ktoś obok. Jeśli kiedyś będę dyrektorem - zaproponuję reżyserię czegoś tam i zaproszę na kieliszek czystej wódki - zamarzyłem. Nie widziałem wtedy, że ten oto dziwny typ jest niepijący, co oczywiście jest w tym wszystkim najdziwniejsze. Przekonałem się o tym dziesięć lat później. Obchodzę dziś więc swoisty jubileusz spełniania marzeń.
Jan Klata reżyseruje w Krakowie w Teatrze Nowym Proxima, którego mam przyjemność być frontmanem. Wszystko zaczęło się nie od kieliszka wódki, a od kawy w Kawiarni Literackiej. Była to swobodna rozmowa w momencie kiedy Jan Klata przestał być dyrektorem Narodowego Starego Teatru. Ulica Jagiellońska zrobiła wielkie zdziwione oczy, a Krakowska zatarła ręce.
Padła pierwsza i ostatnia ewentualna propozycja repertuarowa. Mocno nieteatralna. „Zróbmy spektakl o długu! O długu od kołyski aż po grób, bo świat nie tyle jest podzielony na panów i niewolników, co dłużników i wierzycieli”. Myślałem, że znam sprawę dobrze, bo pożyczyłem 13 lat temu z Deutsche Banku parę groszy na mieszkanie, wcisnęli mi franki szwajcarskie zamiast złotówek i łupią mnie każdego miesiąca na transakcji wymiany walut, ale okazało się, że rola długu w życiu każdego człowieka, to coś więcej.
Z długiem się rodzimy, np. wobec matki. Olśniło mnie po lekturze Davida Graebera „Dług. Pierwsze pięć tysięcy lat”, bo Graeber napisał jedną z najważniejszych książek ostatnich lat. Jak stwierdził Jan Klata na pierwszym spotkaniu: „Erudycyjną, błyskotliwą, przenikliwą, nonkonformistyczną, skłaniającą do radykalnej rewizji utartych poglądów na mechanizmy rządzące światem”. No to robimy!
By nie zadłużać Teatru na pomoc pospieszył wielki nasz przyjaciel, wieloletni sponsor krakowskiej kultury, sportu i wielu akcji charytatywnych, Mecenas Strategiczny naszego Teatru. Gest niewyobrażalny, zresztą kolejny
I odpuszczone są nasze długi, jako i my odpuściliśmy naszym dłużnikom. Legendy krążą, że nawet Jan Klata w momencie podpisywania „porozumienia kwietniowego” uchylić miał szklanicę współpracy.
Na scenie zobaczymy wielkie sceniczne osobowości, Małgorzatę Gorol, Monikę Frajczyk, Marcina Czarnika, Bartosza Bielenię. To będzie wielka uczta nie tylko dla teatromanów. 14 września o 19:15 życie teatralne Krakowa wstrzyma na chwilę oddech. Będzie się działo. Będzie premiera!
Spektakl jest koprodukcją Teatru Nowego Proxima oraz Fundacji Kultury „Cracovia Genius Loci”.
Jeśli potrzebujecie „tanich jak barszcz” biletów, odsyłam na naszą stronę, www.teatrnowy.com.pl
Do zobaczenia!