Staram się pisać o sprawach, które wydarzyły się ostatnio w Krakowie i Małopolsce. Takie mi wyznaczono ramy. Dlatego, na przykład, nie piszę o konkursie Chopinowskim. Odbył się w Warszawie.
Na koncercie inaugurującym konkurs widać było na widowni mnóstwo osób związanych z polityką. Od ministra Glińskiego, po Jacka Kurskiego. Na pozostałych koncertach widywany był w maseczce były minister zdrowia z podkrążonymi oczami. Nawet sobie pomyślałem, że Jacek Kurski nie skorzystał z możliwości promowania swego ulubieńca Zenka Martyniuka. Mógłby go posadzić w pierwszym rzędzie. To byłby wystarczający dowód na to, że muzyka jest jedna i że ci, którzy twierdzą, że nie lubią disco polo – kłamią. Tak stwierdził kiedyś szef publicznej telewizji.
Może trudniej byłoby posadzić w pierwszym rzędzie koncertu Zenka Martyniuka któregoś z laureatów Konkursu Chopinowskiego, ale kto ich rozpozna? Można by przeprowadzić nawet wywiad z piosenkarzem, pytając go, co mu się najbardziej podobało. Możliwe, że odpowiedziałby „allegro, bo sam z niego korzystam”. „Tak” – odpowiedziałaby redaktorka „bo to oznacza wesoły, żwawy – jak w pana twórczości”. „Nie” odpowiedziałby pan Zenon „korzystam z niego, bo często tam kupuję” i uśmiechnąłby się ciepło.
Reklama
No więc tego wszystkiego nie mogę napisać, bo konkurs odbył się poza Małopolską. Pozostanę jednak w sferze sztuki. Ukazał się obraz. Prawdziwy! Namalowany przez Tomasza Kokotta i biorący udział w 45 biennale malarstwa Bielska Jesień 2021. Nie mógłbym też o tym pisać (bo bielskie to nie Małopolska), gdyby nie osoba, którą obraz przedstawia. To Kardynał Stanisław Dziwisz.
Gdyby ktoś przeczytał w przewodniku po wystawie, jaki jest tytuł tego obrazu, nic by o dziele nie wiedział. Tytuł brzmi bowiem „Królestwo Grzybów”. A na obrazie kardynał z muchomorowym (nie moherowym) kapeluszem – beretem na głowie. Wygląda nawet na zadowolonego. Dziwię się, ale może jestem niedoinformowany, że w Bielsku nie ma protestów przed miejscem, gdzie obraz wisi.
Nie jestem grzybiarzem. O muchomorze jednak słyszałem. Jak sama nazwa wskazuje, w zetknięciu z tym grzybem padasz jak mucha. Nasuwa się tylko pytanie, czy bardziej trujący jest trzon, czy kapelusz. Jeśli kapelusz, sprawa jest prosta. Kapelusz swym kolorytem (co tu kryć – ładnym) przyciąga grzeszników i ci zostają unicestwieni przy zadowoleniu nóżki grzyba. Jeśli bardziej trująca jest noga grzyba… nie, nie mogę dopuścić do siebie takiej myśli.
Reklama
Jest jeszcze jedna kwestia. Jeżeli kardynał Dziwisz ma na głowie kapelusz muchomora, to co powinien na głowie nosić arcybiskup Jędraszewski, który ostatnio stwierdził, że homoseksualizm zaprzecza godności człowieka. Znam paru malarzy osobiście, ot choćby Janka W., czy Romka O., może ich poproszę o stworzenie atlasu Grzybów Polskich.
Autorowi obrazu, o którym powyżej, życzę zdobycia nagrody ufundowanej przez Ministerstwo Kultury, Sztuki i Dziedzictwa Narodowego.
Wszystkim odwiedzającym kardynała Dziwisza odradzam natomiast używania takich sformułowań jak: „grzybobranie, grzybica, grzybowa z łazankami, zagrzybione mieszkanie, że o Starym Grzybie nie wspomnę”.