Lockdown przedłużony. Wszyscy się tego raczej spodziewali. Mówiło się, dlaczego miał być do dziewiątego kwietnia. Mówiło się o tym, że otwarcie nastąpi po weekendzie majowym. Na razie jest krócej.
Reklama
Z lockdownem wiążą się różne ograniczenia. Ot, na przykład, nauka zdalna. Podsłuchiwałem kiedyś lekcje zdalne u pewnej drugoklasistki. Lekcje jak lekcje. Tylko przerwy inne. Przerwy normalnie kojarzą się z dzwonkiem i nieprawdopodobnym hałasem. To dzieci tak rozmawiają ze sobą o ważnych sprawach. Teraz nie było dzwonka i nie było hałasu. A raz nawet usłyszałem wybuch śmiechu.
Zapytałem uczennicy: „z czego się tak śmiałyście?” „A bo pani nam zapowiadała, że następna lekcja będzie z panem Piszczyńskim. I nie wyłączyła mikrofonu. I wszyscy usłyszeliśmy, jak pani mówi do kogoś: ten Piszczyński taki przystojny, a ma taką brzydką żonę”.
Rola mikrofonu jest obecnie nie do przecenienia. A zaczęło się już w 2002 roku, kiedy Adam Michnik nagrał Lwa Rywina. Od tego czasu co chwilę słyszymy, a słyszymy właśnie dzięki mikrofonowi, jakieś nowe nagrania.
Reklama
Ostatnio w Krakowie, w czasie hybrydowych obrad Rady Miasta, jeden z uczestników sesji, nie wyłączywszy mikrofonu, powiedział o drugim, że jest, cytuję: „s… jeb…”. Autor wypowiedzi, rzecz jasna, zastosował pełną wymowę. Skrót zacytowałem za doniesieniami medialnymi. Odnosi on się do słów wulgarnych, łatwo rozpoznawalnych. O ile s… może oznaczać wiele dowolnych określeń od samouka po sadystę, o tyle jeb… nie daje nam wielu możliwości. Tak podano w prasie.
Podano też w prasie nazwisko radnego, pod którego adresem padły te określenia, podano nazwiska radnych, którzy na ten akt zareagowali, nie podano tylko nazwiska sprawcy. Nazwisko sprawcy jest tajne. Dlaczego właściwie? Żeby go nie zawstydzać?
Sprawa ma się znaleźć w sądzie. I co ten sąd ma ustalić? Przecież wiadomo, kto powiedział i wiadomo co. Widocznie sąd ma ustalić, czy to prawda. I jeśli by się okazało, że pan radny jest s… jeb…, to wtedy nam podadzą, kto to odkrył. Nie bardzo wiem, jak można to ustalić, ale nie jestem sędzią. Gdyby jednak się okazało, że pan radny nie jest człowiekiem godnym takiego określenia, wtedy nazwisko autora obelgi pozostanie tajne. A może chodzi o coś innego?
Reklama
Jest taki Fundusz Inicjatyw Lokalnych. Pieniądze są przyznawane przez rząd. Pochodzą z Funduszu Przeciwdziałania Covid -19. I Kraków kolejny raz nie dostał ani złotówki. Dostały niektóre gminy Małopolskie. Przypadkiem akurat te zarządzane przez zwolenników obecnej władzy. Być może właśnie dlatego, że rozniosło się, jacy są radni Krakowa. Klną. Albo są „s…. jeb…”. Bo w gminach popierających obecny rząd się nie klnie. Tam się modli.
Pan Wojewoda, tłumacząc dlaczego Kraków nie dostał ani złotówki, stwierdził, że to nie są duże pieniądze i w budżecie Krakowa byłyby niezauważalne. I to jest koncepcja słuszna. Jeśli Kraków długo nie będzie dostawał żadnych pieniędzy, to w końcu nawet maleńkie środki staną się zauważalne. I wtedy pogadamy.
Chciałoby się powiedzieć: no k…. ma…. Bez mikrofonu.