KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki: Służba zdrowia - RODO, kolejki i „kasowanie” łóżek

opublikowano: 26 STYCZNIA 2019, 23:22autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki: Służba zdrowia - RODO, kolejki i „kasowanie” łóżek

Będzie o służbie zdrowia. Nie dość, że tam jest, jak jest, to jeszcze wprowadzili im to RODO. Nie wolno zdradzać nazwisk pacjentów. W jednej przychodni na północy kraju pacjenci mają sobie wymyślać pseudonimy. Naprawdę! Pani Zorro proszę do gabinetu! Pan Wampir do badania krwi! Pan Spiderman po receptę! W innej przychodni wołają po schorzeniach. Słychać z głośnika: „pacjenci z podejrzeniem raka prostaty pokój siedem". Wychodzi pielęgniarka patrzy na dwóch mężczyzn, którzy wstali i mówi: „panie Kozłowski pan gdzie? Pan nie ma podejrzenia raka prostaty, pan ma raka prostaty. Pan Kowalski tak, proszę do pokoju siedem. Tak to się może odbywać. Nie wiem jaki patent mają w krakowskich przychodniach. Jeszcze nie wiem.

Zająłem się dziś służbą zdrowia, bo zainspirowały mnie dwa tytuły. Pierwszy pochodzi z Dziennika Polskiego i brzmi: „W szpitalach kasują łóżka. I mówią, że tak będzie lepiej dla pacjentów". Początkowo myślałem, że jest jakaś nowa metoda leczenia polegająca na tym, że pacjent nie ma łóżka. Nie zatapia się w chorobie, wylegując się w cieple, tylko stoi, albo chodzi. I choroba jest zdezorientowana. Myśli taka choroba: „chyba nie jestem skuteczna, skoro pacjent się nawet nie położył, pójdę do kogoś innego". I pacjent zdrowieje.

Zaintrygowany tytułem zacząłem czytać dalej. Okazało się, że likwiduje się łóżka, bo na jedno łóżko ma przypadać 0,6 pielęgniarki. Myślę, że pozostałe 0,4 pielęgniarki przypada chyba na jakieś małe łóżeczko – może pediatryczne? Dotychczas jedna pielęgniarka obsługiwała czasem nawet 20 łóżek. Teraz te 19,4 łóżek się likwiduje. Ciekawe, czy w tych łóżkach ktoś leżał.

Druga część tytułu „i mówią, że tak będzie lepiej dla pacjentów”. To ciekawe. Jak czytam w artykule, takie rozwiązanie w służbie zdrowia trzeba wprowadzić, bo pielęgniarek nie ma. Spełniła się przepowiednia jednego aktora. „Panie w szpitalu będzie Czechow.” „Jaki Czechow?” „No rosyjski dramaturg" „Co to ma ze szpitalnictwem?” „Czechow przewidział i napisał Trzy Siostry na cały szpital."

Drugi tytuł, który mnie zainspirował, to tytuł ze strony internetowej, którą właśnie Państwo czytają. Brzmi tak: „Czy kolejki do lekarzy są potrzebne?” Oczywiście! Są stwierdzenia, które powtarza się latami. „Co cię nie zabije, to cię wzmocni” – muszę przyznać, że stwierdzenie to jest ryzykowne. Wyobraźmy sobie komara, którego nam się nie udało zabić – a przecież jest to możliwe - po kilku próbach zgładzenia go – już jest nie do zabicia. Inne mówi: „jak się nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma" a jeszcze inne „jeśli czegoś nie możesz zmienić, zaakceptuj”. Ano właśnie.

Kolejnemu ministrowi zdrowia nie udaje się skrócić kolejek do lekarzy. Oczywiście można go odwołać i powołać następnego. Jemu też się nie uda. Przyjmijmy to wreszcie do wiadomości! Nie da się skrócić kolejek do lekarzy. Trzeba więc do sprawy zabrać się inaczej. Zaakceptować kolejki i czerpać z tego korzyści. Nie myślę tu akwizytorach, proponujących czekającym pacjentom catering lekarstw, choć i to można przedyskutować. Ani o agentach firm ubezpieczeniowych, którzy zamiast wydzwaniać do zdrowych, zajęliby się chorymi.

Myślę o zastosowaniu elektroniki. O czym rozmawiają pacjenci w poczekalni? O swoich chorobach. Długo i wyczerpująco. O lekarstwach, które zażywają i o ich nieskuteczności. Trzeba to transmitować bezpośrednio do pokoju lekarza. Pacjent wchodzący w końcu do gabinetu nic już nie musi mówić. Lekarz wie wszystko. Jak to wzmaga zaufanie do medycyny! Pacjent, wchodząc, słyszy tylko od lekarza: „znam pański przypadek, proszę oto recepta i żegnam". Lekarz nie musi już wysłuchiwać nudnej historii choroby. Wszystko wie, czasem nawet o rodzinie pacjenta, jeśli kolejka w poczekalni jest wystarczająco długa.

Cud!
Jest tylko jedna przeszkoda. W wyniku takiego działania wizyta u lekarza trwałaby niewiarygodnie krótko, a to mogłoby spowodować skrócenie kolejek. A do tego nie możemy dopuścić, bo nasz pomysł nie będzie miał racji bytu. Więc niech będzie po staremu. To na pewno się uda.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności