"Decyzja Ministra Zdrowia, by laboratoria przesyłały dane o wynikach testów na koronawirusa bezpośrednio do centralnej bazy bez weryfikacji to tragiczna pomyłka wynikająca z nieznajomości pracy inspekcji sanitarnej" - ocenił w rozmowie z Life in Kraków dr Paweł Grzesiowski, ekspert d.s. zdrowia publicznego. Niezależni eksperci nie mają obecnie dostępu do wiarygodnych i pełnych danych na temat przebiegu pandemii.
Reklama
Do tej pory laboratoria przesyłały wyniki testów do powiatowych stacji sanepidu. Tam były weryfikowane, bo często zdarza się, że wynik jest wątpliwy albo nastąpiła zwykła pomyłka dotycząca choćby adresu pacjenta.
- Faktycznie powiatowe stacje miały z tym problem, ponieważ zbyt mało pracowników miało do opracowania lawinowo rosnąca liczbę danych. Stąd wynikały opóźnienia, ale bez tej pracy otrzymujemy dane, które nie mogą być podstawą do analiz - podkreśla w rozmowie z Life in Kraków dr Paweł Grzesiowski. - Zamiast likwidować sprawozdawczość powiatowych stacji sanepidu należało wesprzeć tę instytucję - dodaje.
"Decyzja Ministra Zdrowia, by dane bezpośrednio z laboratoriów, bez weryfikacji płynęły do Ministerstwa, to tragiczna pomyłka wynikająca z nieznajomości charakteru pracy inspekcji sanitarnej" - ocenia ekspert.
Zapis rozmowy z dr Pawłem Grzesiowskim:
Efekt jest taki, że eksperci zostali pozbawieni danych do przeprowadzania niezależnych analiz epidemiologicznych.
- Zniknęły informacje o liczbie hospitalizowanych i zakażonych na poziomie gminy, nie ma danych skumulowanych i wielu innych informacji niezbędnych do oceny sytuacji. Nie mogę się z tym pogodzić. Będziemy apelować do Ministra Zdrowia o przywrócenie pełnej sprawozdawczości - podkeśli doktor Grzesiowski w rozmowie z nami.
Reklama
Zdaniem eksperta obecnie jest zauważalne wyhamowanie wzrostu liczby zakażeń. Niemniej jeszcze przez parę dni możemy się spodziewać ok. 700 - 800 zgonów w ciągu doby, gdyż jest to skutek bardzo dużej liczby zakażeń dwa, trzy tygodnie temu.
- Nadal utrzymuje się bardzo duża liczba zakażonych wymagających hospitalizacji. Musimy zachować czujność - apelował doktor.