Szczyt zachorowań na koronawirusa daleko przed nami, a ze szpitala, który ma być głównym miejscem leczenia pacjentów z COVID-19 już płyną sygnały, że brakuje lekarzy i pielęgniarek.
Reklama
W czwartek w pracy nie pojawiło się 100 pielęgniarek i 60 lekarzy. Wszyscy skorzystali z prawa do opieki nad dziećmi w związku z odwołaniem zajęć w szkołach.
Szpital Uniwersytecki już wcześniej miał problemy ze znalezieniem pracowników, przeprowadził nawet bilbordową akcję namawiającą pielęgniarki do zatrudnienia się w Prokocimiu. Teraz sytuacja staje się poważna.
Władze placówki apelują, by lekarze rezydenci i studenci medycyny zgłaszali się do pomocy w ramach wolontariatu.
Do Szpitala Uniwersyteckiego mają trafiać najcięższe przypadki osób zarażonych koronawirusem. Od poniedziałku oddział zakaźny placówki będzie powiększony do 40 łóżek, później, w miarę wzrostu liczby zachorowań liczba miejsc będzie zwiększana. Więcej na ten temat tutaj.
W przypadku epidemii na masową skalę, zgodnie z zapowiedzią wojewody, cały szpital może zostać przekształcony w placówkę zakaźną.
Reklama