Gazeta Wyborcza opisuje kuriozalną sytuację, do której doszło w jednej z nowohuckich aptek. Mężczyzna chciał kupić lekarstwo dla chorego konia, ale farmaceutka zawiadomiła policję podejrzewając, że chce użyć specyfik do wywoływania poronień.
Reklama
Do zdarzenia doszło w piątek po południu. Mężczyzna miał receptę weterynaryjną na lek na wrzody dla konia. Jego córka uprawia jeździectwo, a zwierzę jest w trakcie leczenia.
Aptekarka uznała jednak, że specyfik może zostać użyty do wywoływania poronień u kobiet, czyli aborcji. Za podejrzane uznała przepisanie dużej - nomen omen "końskiej" - dawki leku. W aptece pojawiła się policja., która została wezwana przez aptekarkę w związku „z podejrzeniem sfałszowania recepty”.
Mężczyzna trafił na komisariat. Dopiero wtedy policjanci skontaktowali się z weterynarzem i potwierdzili autentyczność recepty. Zatrzymany został zwolniony.
Sprawę szeroko komentują w sieci krakowscy sędziowie.