Mężczyzna, który w czwartek zastrzelił przypadkową osobę w lokalu przy Sławkowskiej nie przyznaje się do winy. Dawid Ż. w prokuraturze odmówił składania wyjaśnień. Sąd aresztował mężczyznę na 3 miesiące.
Reklama
W czwartek przed godziną 11.00 mężczyzna zaczął strzelać do przypadkowych osób, które weszły do lokalu o nazwie "Ministerstwo Śledzia i Wódki". Jeden z rannych zmarł mimo próby reanimacji, drugi trafił do szpitala. Ofiar mogło być więcej, ale napastnikowi zacięła się broń.
Sprawca zaraz po strzelaninie uciekł z baru w kierunku ulicy Wrocławskiej. Sam zgłosił się do znajdującej się tam jednostki wojskowej i tam przyznał do zabójstwa.
Policjantom, którzy go tam zatrzymali miał powiedzieć, że "coś kazało mu strzelić". Już wcześniej leczył się psychiatrycznie, miał też na swoim koncie drobne przestępstwa. Jego zachowanie w czasie zatrzymania przez policję sprawiło, że został przewieziony do Szpitala Klinicznego im. Babińskiego w krakowskim Kobierzynie.
Psychiatrzy orzekli jednak, że może w pełni odpowiadać za swój czyn.
Reklama
W prokuraturze zatrzymany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Mężczyzna usłyszał cztery zarzuty: zabójstwa 32-latka, usiłowania zabójstwa drugiego z mężczyzn, nielegalnego posiadania broni oraz amunicji, którą znaleziono w trakcie przeszukania jego mieszkania . Na razie nie wiadomo w jaki sposób zdobył broń.
ZOBACZ TAKŻE: Po strzelaninie na Sławkowskiej: sprawca na obserwacji, lokal wydaje oświadczenie
Mężczyźnie grozi kara od 8 do 25 lat lub dożywotniego pozbawienia wolności.