Państwowa Inspekcja Pracy nie dopatrzyła się naruszeń prawa w wyrzuceniu z pracy w krakowskiej kurii niezamężnych kobiet. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, bo kobiety były zatrudnione... na śmieciówkach.
Reklama
Sprawa wywołała falę oburzenia. Powodem zwolnienia trzech pracownic biura prasowego krakowskiej kurii miał być fakt, że kobiety nie mają mężów. W kurialnym komunikacie można było przeczytać: „Dwie pozostałe osoby, które w życiu prywatnym jako matki tworzą wraz ze swymi mężami katolickie rodziny, nadal pozostają pracownikami”.
Interwencję podjął Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Na jego wniosek sprawą zajęła się PIP. Tyle tylko, że wyrzucone z pracy kobiety nie miały etatów a pracowały na podstawie umów cywilnoprawnych, czyli tzw. śmieciówkach. W takiej sytuacji inspektorzy mogli jedynie sprawdzić, czy pracodawca terminowo wypłacał wynagrodzenie.
"Zatrudnienie pracownic biura prasowego na tzw. umowach śmieciowych, czyli umowach o dzieło i umowach-zleceniach nie było naruszeniem prawa pracy" - informuje PIP.
Reklama
Gdyby jednak wyrzucone z pracy niezamęzne kobiety udowodniły, że charakter ich pracy nie odbiegał od tego, co robiły pozostałe dwie, zamężne pracownice zatrudnione na etat, to wtedy mogą zwrócić się do sądu pracy.