„Nawet po podwyżce cen biletów miesięcznych komunikacji miejskiej będziemy mieć najtańsze bilety w Polsce” – przekonywał w internetowym wywiadzie prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, choć w rzeczywistości w wielu miastach w Polsce bilety są tańsze.
Reklama
„Dużo? To dyskusyjne…” – odparł prezydent miasta na uwagę, że planowana podwyżka cen jest znacząca.
Od pierwszego lutego przyszłego roku bilet miesięczny sieciowy dla mieszkańca, zamiast 80 zł ma kosztować 119 złotych. Ulgowy zamiast 40 zł - 59,50 zł. Cena miesięcznego dla mieszkańca na jedną linię z 54 zł skoczy do 82 złotych, a ulgowego z 27 do 41 złotych. Bilet sieciowy na sześć miesięcy dla mieszkańca ma kosztować 597 złotych zamiast 420 złotych. Ceny biletów jednorazowych mają się nie zmienić.
O podwyżkach cen mają zdecydować radni.
„Zawsze była zasada, że miasto dopłaca mniej więcej 50% kosztów przejazdów. Teraz w wyniku podwyżek cen energii i paliw dopłacamy ponad 60 procent” – tłumaczył prezydent miasta.
Reklama
Jacek Majchrowski zaznaczył jednak, że nawet po podwyżce cena biletu miesięcznego w Krakowie będzie najniższa w Polsce. „W Łodzi bilet miesięczny jest dwa razy droższy” – podkreślał i zapewniał, że taka, a nie wyższa podwyżka to przejaw polityki „pro mieszkańcom”. Dodał, że bilet będzie również uprawniał do korzystania z kolei aglomeracyjnej. (W rzeczywistości w Łodzi bilet imienny na wszystkie linie kosztuje 168 zł, a na okaziciela 252 zł).
„Komunikacja miejska kosztuje w Krakowie około miliard złotych rocznie. Jeśli ktoś uważa, że w ogóle nie należy podnosić cen, niech powie skąd wziąć na przykład 200 brakujących milionów?” – pytał.
Na uwagę, czy w tej sytuacji nie należałoby na przykład zlikwidować spółkę „Kraków 5020”, a tym samym nadawany przez nią internetowy program „Kraków PLAY NEWS” stwierdził, że taki ruch dałby groszowe oszczędności, bo tego rodzaju spółki tworzy się po to, by w przyszłości przynosiły zyski.