"Krwawe ludobójstwo" - to pod takim hasłem zorganizowano na Rynku Głównym akcję , która miała pokazać rozmiar tragedii w ukraińskiej Buczy, gdzie rosyjskie wojska dokonały masakry na ludności cywilnej.
Reklama
Ubrania uczestników były poplamione czerwoną farbą, która miała imitować krew. Czerwona ciecz spływająca z oczu i skroni symbilozowała barbarzyństwo Rosjan w Ukrainie. Ich wojska nie oszczędzają tam nikogo — nawet dzieci.
Uczestnicy akcji przynieśli ze sobą plakaty, na których wypisali hasła — świadectwa ofiar wojny: "Ona była z Hostomelu, była torturowana na śmierć", "Ona uciekła z Krematorska, ale na stacji kolejowej wyprzedziła ją rosyjska rakieta", "Ona chciała tylko się ewakuować i żyć".
Reklama
To, co wydarzyło się w 36 tysięcznej Buczy koło Kijowa, wstrząsnęło całym światem. Po wyzwoleniu miasta ukraińskim żołnierzom ukazały się drastyczne obrazy zmaltretowanych ciał ludności cywilnej. Rosyjskie wojska dokonywały tam bestialskich gwałtów, zwłoki zostawiano na ulicach ze związanymi z tyłu rękami. Wiele kadrów stało się symbolami tej niewyobrażalnej tragedii.