Wojna w Ukrainie spowodowała odpływ ukraińskich pracowników w firmach budowlanych, którzy postanowili wrócić do kraju i walczyć. Dla polskiej branży budowlanej to duży problem — informuje Gazeta Wyborcza. Odpływ pracowników widać m.in. na budowie nowej zakopianki czy małopolskiego odcinka S7.
Reklama
Według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa w 2021 roku na polskich budowach zatrudnionych było prawie 373 tys. Ukraińców. Od wybuchu wojny do Ukrainy wróciło z kolei ponad 230 tys. osób. Oczywiście to nie są wyłącznie pracownicy, ale problem jest.
Jak informuje Gazeta Wyborcza od początku wojny kilkudziesięciu obywateli Ukrainy pracujących na budowach S52 i S7 powróciło do kraju. Z budowy tunelowego odcinka nowej zakopianki także wyjechało kilkunastu pracowników z Ukrainy, a kolejne osoby planują wyjazd.
Odpływ pracowników z Ukrainy dostrzegają także deweloperzy. Od początku wojny polskie budowy opuściło nawet 20-30 proc. ukraińskich pracowników.
Reklama
Dodatkowym problemem jest dostępność materiałów budowlanych i gwałtowny wzrost paliw i surowców. Na rynku zaczęło brakować wyrobów ze stali potrzebnych do realizacji już trwających budów, które Polska sprowadzała z Ukrainy, Rosji i Białorusi. To wszystko oznacza, że ceny znacząco pójdą w górę.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uspokaja jednak, że na razie odpływ pracowników z Ukrainy ma niewielki wpływ na wykonywane prace i obecnie nie ma mowy o opóźnieniach.
Jednocześnie sytuacja już zmusiła samą GDDKiA do przesunięcia o miesiąc terminu składania ofert w przetargach, których ceny mieliśmy poznać pod koniec marca — informuje Gazeta.