Tłumy krakowian szturmują siedzibę PGNiG w Krakowie, próbując reklamować swoje rachunki za gaz. Luka w przepisach przygotowanych przez rządzący PiS sprawiła, że wielu mieszkańców traktowanych jest jak biznes i dostaje podwyżki po kilkaset procent. W podobnej sytuacji są też szpitale, domy pomocy społecznej, ale już nie parafie. Politycy PO składają własny projekt ustawy, która ma uchronić lokatorów przed drakońskimi podwyżkami.
Reklama
.
Jak zauważył prof. Marian Sobierajski parafie zostały określone w ustawie jako "indywidualni odbiorcy" i dzięki temu unikają olbrzymich podwyżek cen gazu i prądu. Natomiast członkowie spółdzielni, TBS-ów czy wspólnot mieszkaniowych zostali potraktowani jak przedsiębiorstwa.
Rachunki, jakie dostają, sięgają nawet kilkuset procent. Zarządcy takich nieruchomości nie kryją oburzenia, ale nie widzą też innego wyjścia jak to, by podwyższyć opłaty lokatorom.
Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej na konferencji prasowej zwołanej przed siedzibą PGNiG w Krakowie nie zostawili suchej nitki na przygotowanych przez PiS rozwiązaniach.
— To, że mamy najwyższe wzrosty cen prądu w Europie, a jedne z najwyższych na świecie, to efekt polityki naszego rządu - mówił poseł PO Aleksander Miszalski — zniszczono energetykę wiatrową, nie inwestowano w realną transformację energetyczną — dodał.
Reklama
.
— Tak wysokie podwyżki zdarzały się w PRL-u, ale nigdy na przestrzeni ostatnich 30 lat nie było takiego skoku cen. Winni powinni za to zapłacić, ale tym, których to dotyka, trzeba pomóc, przygotowując rzetelną, a nie propagandową tarczę osłonową — dodał poseł Marek Sowa.
Złożony przez PO projekt ustawy zakłada uwzględnienie w "tarczy antyinflacyjnej" właśnie mieszkańców spółdzielni czy wspólnot mieszkaniowych, a co za tym idzie, obniżenie ich rachunków.